Zużyte produkty w marcu/kwietniu 2020

Witajcie,

Przez dwa miesiące trochę uzbierało mi się kosmetyków, które zużyłam, jeśli jesteście ciekawi, co sądzę o zużytych produktach to zapraszam do dalszej lektury.


Pielęgnacja
1) Clinique mydło do mycia twarzy - świetny produkt, bo bardzo dobrze doczyszcza resztki makijażu i sebum, ale nie przesusza. Szkoda, że ten produkt jest drogi. Warty uwagi, jeśli chcecie wydać trochę więcej na porządny żel do mycia twarzy.
2) Rituals - mus do myca twarzy z moringą i lotosem - ten zapach i produkt wyjątkowo mi się nie spodobał. Zapach niby delikatny, kwiatowy, ale coś mi w nim nie pasowało. Konsystencja była też niezbyt fajna jak na produkt do mycia twarzy - bardzo gęsty krem, który ciężko się łączył z wodą - owszem mocno się pienił i ładnie zmywał resztki makijażu, ale był zbyt gęsty. Nie sięgnęłabym po ten produkt, gdybym go zobaczyła w sklepie.
3) NaturalMe - hydrolat lawendowy - mój ulubiony hydrolat do przemywania powiek i całej twarzy - pachnie delikatnie lawendą. Minus jest taki, że jest chyba dostępny tylko w drogeriach Superpharm.
4) KTC woda kewra - bardzo przyjemny, tani tonik, to już moje drugie zużyte opakowanie.
5) Oriflame, matujący lotion do twarzy z limonką i olejkiem z drzewa herbacianego - bardzo dobrze nawilżająca i matująca emulsja do twarzy za niewielkie pieniądze.
6) Rituals - maseczka oczyszczająca z glinką
Miałam długo niechęć do tej saszetki z kalendarza adwentowego, bo to trzeba rozrabiać z wodą, być kubek, zmywać z twarzy - ogólnie dużo przy tym zachodu. Jednak... ta maseczka był zaskakująco przyjemna! Po rozrobieniu z wodą zrobiła się z tego puszysta pianka, która pięknie rozsmarowała się na twarzy i super ją oczyściła. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Zdecydowanie na plus!

7) Koreańska maseczka brzoskwiniowa z Lidla - świetny produkt. Maska pachniała przepięknie - i tak też nawilżała. To była moja pierwsza maseczka, której esencja przypominała przyjemne lekkie mleczko-lotion i super nawilżała. Chętnie kupiłabym ponownie, gdybym ją spotkała.

8) L'Occitane - mydełko z liśćmi werbeny - to jeszcze z zapasów kalendarza adwentowego z 2018 roku! Dopiero teraz dotarłam do tego mydełka, bo czekało sobie w kolejce. Mydełko było ok, ale zapach werbeny - całej tej serii mnie nie zachwycił.
9) Czarne mydło - kolejne zużyte mydło, to było jednak dość duże, bo aż 141g. Mydło było bardzo dobre, ja zużyłam głównie do pędzli i mycia gąbek, ale dawało też radę i do twarzy.
10) CD dezodorant o zapachu lilii wodnej 
Świetna alternatywa do antyperspirantu! Ten dezodorant nie zawiera soli aluminium, a jest naprawdę dobry! Gorąco polecam wypróbować.
11) Gorvita - żel aloesowy - to klasyka gatunku, uparcie do niego wracam :)
12) Yves Rocher, olejek do ciała migdałowy (seria zimowa 2019)
Bardzo przyjemny olejek do ciała, ładnie pachniał, mył i jednocześnie nawilżał. Opakowanie prześliczne, zimowe.
13) The Body Shop masło do ciała mleko migdałowe i miód
Tak sobie wyobrażam zapach mleka migdałowego i miodu - choć dla mnie bardziej przebijał tutaj miód niż mleko. Bardzo lubię masełka z tej marki, bo mocno nawilżają, ale zdecydowani warto je kupować w promocji ;) Tutaj kupiłam małą pojemność 50ml, aby przetestować zapach - bardzo fajny, ale chyba nie jest moim ulubionym. Konsystencja tego masła według mnie była lżejsza niż pozostałe wersje zapachowe, które próbowałam.
14) Nivea olejek w balsamie o zapachu kwiatu wiśni
Nie ukrywam, że ten balsam kupiłam ze względu na zapach - o jaki cudny.... Balsam, a właściwie olejek w balsamie ma taki sobie skład, ale jest lekki, dobrze się wchłania i dobrze nawilża. Warty zakupu mimo składu ;)
15) Yves Rocher, krem do rąk z arganem i różą
Zużyłam mały kremik o bardzo przyjemnym, takim orientalnym zapachu. Krem według mnie lepiej nawilżał niż klasyczne wersje z tej marki. Szkoda, że to była edycja limitowana.

16) Clinique mus do mycia twarzy - chyba nie o końca przekonuje mnie konsystencja musu/kremu do mycia twarzy - ta sama historia, co z Rituals - dla mnie jest to zbyt gęsta konsystencja do mycia twarzy.
17) Garnier - płatki pod oczy - właściwie to nie zauważyłam, żeby coś robiły - może lekko tonizowały skórę.
18) Clinique pep-start żel peelingujący do twarzy - bardzo fajny żel z drobinkami ścierającymi - łagodny, ale działa.

19) Z Apteczki Babci Agafii - szampon ziołowy - bardzo mocno pachniał lasem, mył dobrze, włosy ładnie po nim się układały, choć nie obyło się bez odżywki. Był dość łagodny dla skóry głowy.

20) Sulphur, uzdrowiskowy szampon i odżywka do włosów z siarką
Faktycznie w tych kosmetykach czuć było trochę siarkę. Szampon bardzo mi się podobał, bo łagodził stany zapalne skóry głowy, dobrze doczyszczał. Natomiast odżywka miała dziwną, lejącą konsystencję, bardziej mleczka niż odżywki. Ta odżywka bardzo śmierdziała - czy działała - może na skórę głowy trochę tak - łagodziła, ale lubiła strączkować włosy... Szampon na duże tak, odżywka na nie!

21) Yope krem do rąk herbata i mięta
Bardzo lubię wspierać polskie marki kosmetyków, szczególnie te, które mają lepsze składy, tak jak ta marka. Niestety to już kolejny kosmetyk tej marki, który ma bardzo ładny zapach, ale tak od połowy opakowania mnie po prostu męczy i ciężko mi go dokończyć. Wydaje mi się, że przyczyną są po prostu zbyt duże pojemności - ten krem np. miał aż 100ml i już pod koniec zapach bardzo mi się znudził. Jakby krem miał połowę to i do torebki można wrzucić i zawsze to lepiej zużyć mniejsze pojemności - szczególnie, że naturalne kosmetyki nie mają długiego terminu przydatności. Sam krem jednak świetny, bardzo dobrze się wchłaniał i super nawilżał.

 Makijaż

1) Golden Rose total cover nr 03 Almond
Zużyłam bardzo dobry jakościowo fluid. Dla mnie to trochę tańsza wersja Estee Lauder Double Wear. Szczególnie lubię używać go zimą, jak są duże mrozy, a i latem na większe wyjścia, gdy chcę mieć nieskazitelną cerę jest świetny. Zdecydowanie chętnie do niego jeszcze wrócę.
2) Eveline Liquid Control HD nr 015
 Ten podkład zużyłam jakoś do połowy, bo niby był fajny, ale nie do końca mi odpowiadał. Formuła była fajna, bo wodnista, krycie lekkie do średniego, w zależności od metody aplikacji. Niby fajnie, ale u mnie dość szybko się wyświecał i raczej słabo utrzymywał. Zauważyłam też, że po nim bardziej mnie wysypywało na twarzy. Niby fajny, ale coś mi w nim nie do końca pasowało.
3) Bell Hypoallergenic - nude liquid powder w odcieniu Nude
Z kolei formuła tego podkładu była świetna - ten kolor był dla mnie trochę za ciemny, więc używałam go do mieszanek - ale sama formuła, lekkiego podkładu, który zamieniał się w puder - dla mnie idealny fluid na co dzień, bo nie obciążał skóry, zakrywał to co miał zakrywać i utrzymywał się cały dzień.
4)Makeup Revolution Conceal&Define nr 06
Wybrałam trochę za jasny odcień, ale zaskakująco korektor szybko się skończył... Bardzo dobry, ale jednak o ton ciemniejszy. No i słaba wydajność.
5) The One Matte Velvet Powder - ten puder miałam bardzo długo - kupowałam już go wielokrotnie, w wielu różnych opakowania - bardzo dobry puder do poprawek do torebki.
6) Zoeva roz Gentle Touch - ten róż mam wrażenie, że miałam wieki, nie wiem nawet czy jeszcze go sprzedają - w każdym razie odcień bardzo jasnego różu - zdecydowanie tylko na zimę. Ciężko było sobie nim zrobić krzywdę. Bardzo ładnie się rozcierał i wyglądał naturalnie. Jeśli jest jeszcze dostępny to polecam dla bardzo bladych osób, które potrzebują jednego różu dobrej jakości - ten starczy na bardzo długo!
7) Becca rozświetlacz w odcieniu C Pop
Ja miałam miniaturkę, którą zużyłam do okruszka, mimo, że kruszył mi się niemiłosiernie. Miałam sobie kupić pełnowymiarowy produkt, bo bardzo mi się podobał ten róż, ale znalazłam świetny jego odpowiednik w drogerii i stwierdziłam, że nie warto przepłacać, a lepiej wspierać polskie marki!
A zdradzę, że bardzo podobny do tego rozświetlacza jest puder rozświetlający z Ecocery w odcieniu Malta!

To wszystko, co zużyłam!

Komentarze

Popularne posty