Test kosmetyków do makijażu Claresa
Witajcie,
Już jakiś czas głośno o tanich kosmetykach drogeryjnych marki Claresa. Znam ją głównie z lakierów hybrydowych, które zresztą bardzo lubię. Pomyślałam jednak czy będą to dobre kosmetyki, skoro są tak tanie? Testy tych kosmetyków bombardowały mnie zewsząd, więc postanowiłam przyjrzeć się bliżej tej marce i kosmetykom do makijażu i kupiłam kosmetyki do wykonania pełnego makijażu - nie zdecydowałam się jedynie na zakup bronzera. Jeśli jesteście ciekawi, co myślę o tych kosmetykach to zapraszam do dalszej lektury.
Pretty Please satin matt foundation w odcieniu 04 Medium
Spośród kilku rodzajów podkładów, jakie oferuje marka Claresa, ja zdecydowałam się na ten najbardziej matowy, ze względu na moją tłustą cerę. Podkład w cenie regularnej za około 30zł przychodzi w solidnej szklanej buteleczce z wygodną pompką. Produkt zawiera 34g i należy go zużyć w 6 miesięcy od otwarcia - dość krótki czas na zużycie. Ja wybrałam odcień 4 z kolei na 6 do wyboru, więc powinien być ciemny, a nie jest - zauważyłam, że Claresa ma bardzo jasne odcienie, dość mocno dopasowane do jasnych karnacji Polek. Odcień jest przyjemnie oliwkowo-żółtawy. Zapach podkładu jest zaskakujący - typowa pina colada :) Mnie ten zapach nie przeszkadza, zresztą szybko też się ulatnia. Sam podkład jest średnio-gęsty, przyjemnie się rozprowadza i zostawia satynowe wykończenie, niezbyt suche. Podkład standardowo wyświeca się u mnie po 4h przy mocno matowym pudrze, ale na skórze mocno utrwalony utrzymuje mi się spokojnie 10 godzin. Jest to więc dla mnie standardowy podkład, dobry na co dzień, nie zapycha, nie tworzy maski na twarzy. Zdecydowanie warty wypróbowania, szczególnie jeśli jest w promocji.
Porównanie podkładu Pretty Please do Paese i kremu CC Hean
Od lewej: Pretty Please w odcieniu 04 Medium, Paese Nanorevit w odcieniu 2.5 Sand Beige oraz CC krem od Hean w odcieniu 02 Natural
Korektor Hi Cover Lover - płynny kamuflaż w odcieniu 24 Medium - trafiłam idealnie w odcień, idealnie stapia się z moją skórą. Korektor ma bardzo płynną konsystencję, wręcz wodnistą. Krycie określiłabym raczej jako średnie, choć jak na taką lekką konsystencję to naprawdę dobrze kryje. U mnie ten korektor sprawdza się dobrze pod oczami, ale też jako punktowe krycie niedoskonałości na twarzy.
Korektor pod oczy smoothmaker w odcieniu 03 Vanilla - ten korektor jest dość jasny, ale w żółtej, ładnej tonacji - zaskakująco ładnie wtapia się i nie odcina się zbytnio od mojej cery. Ładnie wygląda po oczami, niekoniecznie już na twarzy. Konsystencja tego korektora jest dość dziwna - niby nie gęsta, ale taka jakby woskowo-gumowa, trzeba dobrze rozklepać pod oczami. Korektor nie zastyga, ale przypudrowany trzyma się w miarę dobrze i mocno rozświetla, ale po kilku godzinach niestety wchodzi w zmarszczki.
Od góry porównanie kolorów korektorów: Claresa Smooth Maker w odcieniu 03 Vanilla, Claresa Hi Cover Lover w odcieniu 24 Medium oraz Catrice Camuflage w odcieniu 020 Light Beige
Zdecydowałam się na zakup pudru do twarzy Blur super powder na twarz oraz Feel the powder - light reflecting powder 02 beige pod oczy.
Puder do twarzy jest lekko różowy, pachnie delikatnie różami, ale mnie absolutnie nie przeszkadza ten zapach, bardziej mnie drażnią słodkie zapachy pudrów. Puder jest faktycznie lekki, pięknie wygładza i matowi skórę. Jedyny minus według mnie to opakowanie, na które trzeba uważać, żeby nie wysypać połowy na siebie i wszystkiego wokół.
Cheeks Tricks - róż do policzków - zdecydowałam się na klasyczny róż, w ciekawym mozaikowym odcieniu nr 04. Róż ma klasyczne opakowanie do złudzenia przypominające te z Lovely (róże i rozświetlacze) - odkręcane słoiczki. Sam kolor mnie urzekł ma ciapki i ciepłe i chłodne, więc wydaje się klasycznym różem o dość codziennym odcieniu. Róż ma dość duże widoczne drobiny, ale na szczęście nie przenoszą się nie policzki. Sama konsystencja jest dość miałka, pudrowa, róż ładnie wygląda na policzkach, ale nie jest to jakaś wysoka jakość produktu. Zużyć zużyję, bo mi się podoba kolor, ale nie kupiłabym raczej ponownie.
John Glow rozświetlacz 04 Oriental Glam - bardzo mi się spodobał kolor, w moim guście. Sam rozświetlacz jest dość delikatny, ale ładnie wygląda na policzkach - takie codziennie rozświetlenie. Nie jest to jakiś najlepszy kosmetyk do rozświetlenia, z jakiego korzystałam, ale jest ok. Sam produkt ma tendencję z skawalania się...
Browmance automatyczna kredka do brwi 03 Deep Brown - kredka ultra cienka, ale mocno woskowa, więc nie zostawia dużo pigmentu, co jest dobre, bo nie można sobie nią zrobić krzywdy. Z doświadczenia takie cienkie kredki są mało wydajne, więc zobaczę jak będzie tutaj.
Brow So(ap) mydło do brwi - długo nosiłam się z zamiarem zakupu mydełka do brwi - jednak trochę z tym zabawy, bo specyficznie się to nakłada. Przede wszystkim żel ładnie pachnie i faktycznie fajnie się tym układa brwi, utrwala je idealnie! Trochę z tym zabawy, ale efekt bardzo fajny.
No more falsies tusz do rzęs - bardzo tani tusz, szczoteczka i konsystencja przypomina mi tusze z Eveline. Tusz nie rozmazuje, całkiem ładnie się utrzymuje, jestem więc zaskoczona jego jakością, ale po całym dniu noszenia czasem zostawia małe kropeczki i mam wrażenie, że konsystencja jest dość gęsta, więc chyba szybko zaschnie. Ciekawa jestem innych maskar z tej marki.
Kupiłam także 2 palety cieni, obie do mnie przemówiły stonowaną kolorystyką. Palety, przynajmniej te podłużne, opakowania są mocno błyszczące, coś dla srok :)
Golden Hour - jest wbrew nazwie dość różowa, trochę złoto-brązowa. Paletka ma 10 cieni do powiek, 5 matowych i 5 perłowych.
Od góry:
delightful - perłowy różowy cień ze złotą poświatą - przypomina mi nieco taki ładny cień z palety ze Sleeka :)
exquisite - w palecie wygląda na ciemny, ale jest to w sumie dość słabo napigmentowany matowy brąz
Od góry:
vibrant - matowy przygaszony malinowy róż
spirited - śliczne złotko z różową poświatą
gorgeous - matowy bazowy beż
stunning - śliczny żuczek złoty z zielonkawą i malinową poświatą (wg mnie to zamiennik cienia z Glam Shop w odcieniu Pawie Oko)
Od góry:
rich - to matowy ciemny malinowy róż
lavish - czerwony średni matowy brąz
magic - jasne, ładne, ale niezbyt żółte złotko
vivid - złoto-różowy cień, jeden z ładniejszych z palety.
Paleta Nude Maniac to typowa dzienna, cielista paleta, zawiera 10 cieni, 6 matowych i 4 perłowe
Od lewej:
essential - matowy beż
fundamental - jasno beżowo-złoto perłowy cień
necessary - średni beż w matowym wykończeniu
elementary - nieco ciemniszy od fundamental - złoto beżowa perła
Od lewej:
primary - średni matowy ciemny brąz
basic - jasny matowy beż
rudimental - jasny perłowy beż ze złotą nutą, taki odcień do rozświetlenia wewnętrznej powieki
optimal - matowy morelowy
Od lewej:
perfect - chłodna perła, kawa z mlekiem - idealna na całą powiekę
vital - ciemny czekoladowy brąz do przyciemniania zewnętrznego kącika
Pomadki matowe Sassy yet classy - pomadki mają bardzo tandetne opakowania, jak zabawki dla dziewczynek, ale... same pomadki zaskakują jakością. Pomadki są lekkie, ale ładnie suną po ustach i mają mocny pigment, pachą bardzo delikatnie. Wybrałam dwa dość neutralne odcienie 11 lucious - jasny beżowy i 12 Groovy - jasny beżowy z nutą różu
od góry 11 Lucious i 12 Groovy
Pomadki matowe z Claresa do złudzenia przypominają mi kolorem i formułą, a nawet zapachem pomadki od Charlotte Tilbury! Według mnie nr 12 Groovy to faktycznie dużo tańszy zamiennik Charlotte Tilbury w odcieniu Pillow Talk. Jeśli więc nie chcecie przepłacać i nie zależy wam na pięknym opakowaniu to warto się zainteresować pomadką od Claresy.
U góry Pillow Talk od Charlotte Tilbury, u dołu Claresa Sassy but Classy w odcieniu 12 Grooy
Błyszczyk Claresa Gloss is my boss w odcieniu 08
Porównanie błyszczyka Claresa (z lewej) i błyszczyka z Kobo w odcieniu Dolce Vita (z prawej)
Makijaże wykorzystaniem palety Golden Hours
Cień Vivid na całej powiece ruchomej i z pudrem Dermablend i blyszczykiem Gloss is my Boss 08:
Mydełko do brwi, puder Paese jęczmienny i pomadka 11
Cień Delightful na całej powiece, w wewnętrznym kąciku magic, w załamaniu vibrant i exquisite, kreska z eyelinera-kleju i przyklejone kępki, na ustach błyszczyk 08 Gloss is my boss
Z cieniem stunning na powiece ruchomej i pomadką nr 11
Makijaże z wykorzystaniem palety Nude Maniac
Z cieniem Elementary w roli głównej i pomadką nr 12
Z cieniem perfect i pomadką nr 11
Z cieniem Fundamental z Nude Maniac
Podsumowując całościowo kosmetyki Claresa uważam, że są warte wypróbowania, szczególnie jeśli traficie na promocje. Zdecydowanie polecam pomadki, mają piękne codzienne kolory i trzymają się całkiem przyzwoicie i kosztują grosze. Błyszczyk mnie niestety uczulił, więc dla mnie duże nie, choć odcień ma przepiękny. Wartymi zainteresowania są także pudry, jeśli oczywiście nie przeszkadza Wam talk. Genialny jest korektor High Cover Lover, leciutki, ale kryjący, drugi zaś wygładzający nie spodobał mi się, bo dość mocno wchodzi w zmarszczki. Klej do brwi i mydełko to jedne z ulubionych produktów tejże marki - zdecydowanie warte zakupu - świetna jakość w niskiej cenie.
Produkty do policzków mnie nie zachwyciły, znam dużo lepsze produkty w tej samej cenie. Cienie do powiek są bardzo twarzowe, zdecydowanie ta cielista paleta skradła moje serce, bo można nią szybko wykonać dzienny, ale bardzo upiększający makijaż. Co do ich jakości mam jednak zastrzeżenia, bo cienie są mocno kredowe, mają tendencję do ślizgania i mocnego osypywania się (zależy też od cienia) się, tzn. ciężko nałożyć jeden cień na drugi i budować głębię - ale do dziennego makijażu są naprawdę ok.
Moje zastrzeżenia dotyczą dwóch produktów - kredki do brwi i eyelinera-kleju - te dwa produkty są produkowane w Chinach, zaś pozostałe w Polsce - miejcie to więc na uwadze, jeśli ma do dla Was znaczenie - jeśli zach chodzi o jakość tych produktów to nie mam zastrzeżeń.
Mam jedynie mieszane uczucia do podkładu, bo niby fajny, ale jednak z trwałością u niego nie jest najlepiej. Tusz też dość szybko mi wysechł i zostawia grudki, więc jestem ciekawa innych maskar z tych serii - może akurat ten egzemplarz taki mi się trafił.
Jak możecie więc zauważyć wiele z prezentowanych kosmetyków sprawdziło się u mnie dobrze, niektóre stały się moimi ulubionymi z danej kategorii, po niektóre zaś nie sięgam z chęcią lub w ogóle się u mnie nie sprawdziły.
Komentarze
Prześlij komentarz