Zużyte kosmetyki styczeń/luty 2020

Witajcie,
Oj dużo mi się nazbierało produktów, które zużyłam. Jakoś tak się złożyło, że miałam kilka produktów z jednej kategorii, które akurat miałam na wykończeniu - głównie tych pielęgnacyjnych.

Pielęgnacja:
1) Make me bio - woda lawendowa
W pierwszym momencie myślałam, że ten hydrolat się popsuł, bo tak nieprzyjemnie pachniał. Jednak poczytałam opinie w internecie, że niestety, ale te produkt po prostu cuchnie i nie, to nie zapach lawendy, ale czegoś skisłego... Produkt w terminie, ale wyrzuciłam, bo nawet nie ośmieliłabym się komuś oddać takiego koszmarku. Przestrzegam więc przed tym produktem. Co ciekawe z tej firmy woda różana jest świetna!
2) Maseczka na tkaninie Świnka Balbinka - maseczka z biedronki - była tania, ładnie nawilżała i właściwie tyle :)
3) Ziaja jeju - czarna maska do twarzy z miętą, granatem i czarną porzeczką - oczyszczająca i wygładzająca
Jak dla mnie ta maseczka nic nie robi - jest czarna, kremowa, ale nie ma zbyt dużo glinki, więc nie zauważyłam ani specjalnie wygładzenia, ani na pewno dogłębnego oczyszczenia. Może nie zauważyłam różnicy, bo co jak co, ale moja cera to już nie jest młoda (seria przeznaczona dla nastolatek) - chociaż akurat etykietkami przy wyborze kosmetyków nigdy się nie kieruję.
4) Emolium - emulsja micelarna
Bardzo przyjemne lekkie mleczko-żel do demakijażu czy to przy pomocy wacika, czy przy użyciu wody. Po tym produkcie jednak jeszcze myłam twarz. Makijaż ten produkt zmywa bardzo dobrzy i faktycznie jest bardzo łagodny do podrażnionej i wrażliwej twarzy i skóry wokół oczu.
5) Eo Laboratorie, tonik z irysem do cery tłustej - bardzo przyjemny, wydajny tonik o dość naturalnym składzie. Zauważalne nawilżenie oraz ukojenie skóry na twarzy. Polecam!
6) Eo Laboraorie, tonik z kwasami owocowymi
Ten tonik, jak poprzednik był genialny - pachniał cytrusowo i dało się w nim wyczuć kwasy. Tonik działał jak należy, stopniowo też rozjaśniał drobne przebarwienia na twarzy. Zdecydowanie chętnie wrócę do tego toniku, tak jak do poprzednika powyżej.
7) Eos - balsam do ust o zapachu waniliowym.
Balsam jakościowy był super, dobrze nawilżaj, koił mocno przesuszone i piekące usta. Zapach nie do końca mi pasował - bo to była wanilia, ale taka mdła... Działanie jednak było na tyle dobre, że wybaczam zapach.
8) The Body Shop - balsam do ust z olejem konopnym
Mam mieszane uczucia, co do tego balsamu. Z jednej strony działał dobrze, nawilżał usta, pachniał dość przyjemnie ziołowo, ale... no właśnie jeśli miałam podrażnione wargi to niestety, ale ten balsam jeszcze bardziej je podrażniał, jak usta były lekko przesuszone bez ranek to balsam działał bez zarzutu. Wydaje mi się, że jak we wszystkich produktach tej marki zapach jest bardzo intensywny i tutaj tak samo - myślę, że to mogło najbardziej powodować podrażnienia. Nie wrócę więc do tego produktu, bo za połowę tej ceny można już kupić dużo lepszy jakościowo balsam z Eos (powyżej).
9) Rituals - mydełko z serii karma z kalendarza adwetowego
Bardzo przyjemny zapach mydełka - lotos i biała herbata - chętnie wypróbowałabym coś z tej linii zapachowej - uwielbiam orientalne zapachy z tej marki. Mydełko było bardzo przyjemne, szkoda, że takie malutkie.
10) Kolejny produkt z kalendarza adwentowego, tym razem z marki The Body Shop - kokosowy peeling do ciała - sama z siebie nie kupiłabym tego produktu, ale miło było go zużyć. Peeling jest konsystencji balsamu do ciała, w której zanurzone są cząstki kokosa (łupinki) i jakieś drobinki - peeling nie pieni się, jest raczej kremem nawilżającym z delikatnymi drobinkami. Ot przyjemny rytuał SPA pod prysznicem dla osób lubiących zapach prawdziwego kokosa. Opakowanie starczyło dosłownie na dwa razy...
11) Original Source - żel pod prysznic mango
Przyzwoity żel pod prysznic, choć zapach dość sztucznego napoju mango. Jeśli jest w promocji to myślę, że warty wypróbowania.
12) Eo Laboratorie - kremowy żel pod prysznic mango i orzeszki coli
Ten żel zaś jest po prostu najlepszy! Gęsty, kremowy, pięknie pachnie takim świeżym mango, dodatkowo, żel nie nawilża i ma naturalny skład.
13) Oriflame - żel-krem aloesowy
Ten lekki kremik świetnie sprawdził mi się w okresie grzewczym zimą. Krem był na tyle lekki, że spokojnie mogłam go używać w dzień, nie przesuszał, nie przetłuszczał skóry, dobrze nawilżał, i co najważniejsze, nie zapychał i nie powodował powstawania zaskórników. W promocji warto go więc zamówić. Uważam, że w tej cenie to jedna z lepszych propozycji.
14) Nature Queen - balsam do ciała mango-mandaryka
Jak ten balsam cudownie pachniał: dokładnie tak, jak opisuje to producent. Sama konsystencja balsamu była dość ciężka do rozprowadzania - rozumiem, że nie miał jakiś silikonów, tylko dużo olejków, bo to naturalny produkt. Balsam bardzo dobrze nawilżał.
15) L'Occitane, Amande body balm, czyli migdałowy balsam do ciała z olejkiem migdałowy.
Ten produkt miał konsystencję dość tłustego masła, które pięknie nawilżało przesuszoną skórę, przy czym zapach wprost do zjedzenia. Jak dla mnie jest to zapach makaroników migdałowych... Cena tego produktu jednak zabija, więc nie wiem czy jeszcze się pokuszę na ten produkt.
16) The Body Shop - masło do ciała o zapachu gruszki ze świątecznej edycji - z kalendarza adwentowego
To masełko jest świetne - gęste, ale nie tłuste. Zapach - cudny - świeżej gruszki, ale nie takiej przesłodzonej. Jak dla mnie ten zapach mógłby wejść do stałej serii. Działanie tych maseł jest bardzo dobre, bo nawilżają, ale nie przetłuszczają, skóra po nim się nie klei, a masło szybko się wchłania.
17) Rituals z serii Dao - nocny balsam do rąk
Ten balsam do rąk konsystencją przypominał mi krem z Nivea repair care - konsystencji wazeliny pomieszanej z balsamem - w składzie ma po prostu dużo gliceryny. Balsam bardzo dobry na noc, choć trzeba było uważać, bo mógł tłuścić. Zapach, jak wszystkie z tej marki bardzo ładny i orientalny.
18) Jeszcze mi się ostał krem-żel do rąk z kalendarza adwentowego z L'occitane z 2018 roku... Ten zapach niekoniecznie mi podchodzi - werbena, ale samo działanie kremu-żelu było świetne. Przede wszystkim główny prym to lekka konsystencja i błyskawiczne wchłanianie się, ale przy tym dobre nawilżenie.
19) Vital Pharma, Baby Care, szampon do włosów do atopowej skóry
Szampon kupuję w lokalnej aptece za około 10zł i jest to bardzo delikatny szampon o krótkim składzie. To moja już druga zużyta butelka.
20) Yope - szampon świeża trawa
Szampon był dobry, ładnie domywał włosy, nie podrażniał skóry głowy i przedłużał świeżość. Mnie nie do końca podobał się zapach - tak jak nazwa wskazuje, ale to kwestia gustu.
21) Fito - balsam do włosów z czarną glinką z kompleksem minerałów
Odżywka działała poprawnie - balsam był niedrogi, dobrze działał. Szkoda, że nie jest dostępny tak łatwo stacjonarnie.
22) Marion - serum do włosów
Jak dla mnie te olejki są typowymi olejkami z silikonami, które zabezpieczają końcówki włosów przed zniszczeniem. U mnie sprawdzają się dobrze i są wydajne.
23) Balea - mleczko do włosów
To był bardzo ciekawy kosmetyk z kalendarza adwentowego z 2018 roku - takich produktów jest dość mało na polskim rynku - tak mi się przynajmniej wydaje. Ja używam tego mleczka jak odżywkę bez spłukiwania: mieszam z olejkiem i wcieram w końcówki włosów.
24) The Body Shop - waniliowy żel pod prysznic z edycji świątecznej z kalendarza adwentowego. Żele z tej marki są super wydajne, bardzo gęste, ładnie się pienią, nie przesuszają i cechą charakterystyczną są intensywne zapachy. Spodziewałam się mdłej wanilii i zdziwiłam się bardzo, bo oprócz wanilii wyczuwałam tu orientalne zapachy. Bardzo ciekawy, ciepły, zimowy, zapach.

Makijaż:
1) Becca Firt Ligt Priming Filter - baza miała lekko rozświetlający lawendowy odcień - na skórze ładnie neutralizowała przebarwienia i rozświetlała, ale u mnie jakoś nie przedłużała trwałości makijażu. Może lepiej spisałaby się u cer normalnych w kierunku do suchych.
2) Gąbeczka z Rossmanna - bardzo fajna, mięciutka gąbeczka w niskiej cenie.
3) Wibo - puder ryżowy
Lubię ten puder, choć używam go wyłącznie zimą, bo u mnie lekko wybiela, więc używam, jeśli mam trochę zbyt ciemny podkład. Utrzymywanie jest naprawdę ok.
4) AA Wings - matująca mgiełka do utrwalania makijażu
Ta mgiełka była z jednej strony świetna - bo faktycznie utrzymywała w ryzach makijaż. Konsystencja była gęsta, mętna, jakby pływał w niej puder. Zapach był przepiękny - bardzo świeży. Niestety pod koniec atomizer zaczął bardzo "pluć", więc musiałam jej używać, ale jako bazę przed makijażem. Z chęcią kupię ponownie, szczególnie, jeśli będzie w promocji.
5) Essence, automatyczna kredka w odcieniu cielistym - bardzo dobra jakościowo kredka, na linię wodną czy jako korektor punktowy.
6) Oriflame, matujący mus do ust w odcieniu Spicy Caramel
U mnie ta pomadka się nie do końca sprawdziła. Przede wszystkim bardzo wysuszała moje usta, mimo, że sama pomadka zastyga. Pomadka nie utrzymuje się też jakoś długo.
7) Becca błyszczyk w odcieniu Rose Gold
To była super miniaturka, podróżowała ze mną cały rok. Lubiłam ten błyszczyk szczególnie latem, bo miał smak i zapach mięty. Kolor był świetny szczególnie do opalonej skóry, nie tak jak nazwa wskazuje różowe złoto, ale brąz z mikro drobinkami, które przepięknie odbijały światło. Błyszczyk zużyłam cały, co dla mnie jest sukcesem :)
8) Nyx Soft Matte Lip Cream w odcieniu Abu Dhabi - ten matowy mus do ust także zużyłam do końca - bardzo fajny cielisty odcień, w lekko ciepłej tonacji. Pomadki na dłuższą metę wysuszają usta, ale i tak są bardziej komfortowe niż zastygające wersje płynnych matowych pomadek.



To wszystko w tym miesiącu!



Komentarze

Popularne posty