Zakupy w lipcu 2017
Witajcie,
W lipcu oprócz podstawowych kosmetyków pielęgnacyjnych udało mi się w końcu upolować dwie perełki do makijażu.
Na stronie Zrób sobie krem standardowo kupiłam mój ulubiony hydrolat - oczarowy, w gratisie dostałam mini hydrolat szałwiowy, które lubię używać jako toniki lub bazy toników.
Kupiłam także mini wersję kwasu hialuronowego 1,5% jako wzbogacenie serum intensywnie nawilżające oraz kwas jabłkowy do rozrabiania na toniki.
Po kilku miesiącach przeczesywania pobliskich Rossmannów
w końcu udało mi się kupić dwa pudry sypkie:
Wibo, Banana loose powder
Zółty półtransparentny puder przypomina mi zapach vibovitu o smaku bananowym, kolor zaś ma żółtawy, ale bardzo jasny i jest tak drobno zmielony, że jest wprost idealny jako puder pod oczy. Na całą twarz nadaje się dla osób, które lubią raczej satynowe, miękkie wykończenie. Nie jest to dla mnie puder na całą twarz, ale ideał pod oczy.
Wibo, Rice powder
Puder ryżowy z jest zaś silnie matujący. Trochę się go przestraszyłam, bo jest bardzo biały, a na ręce pozostawia jakieś dziwne smugi. Na twarzy jest transparentny, może lekko rozjaśniać twarz, więc będzie idealny dla bladziochów i osób, które nałożyły lekko za ciemny podkład. Matuje naprawdę dobrze, nawet trochę lepiej niż puder bambusowy z Ecocery.
Oba pudry na ręce, u góry ryżowy, u dołu bananowy.
Bielenda, Balsam do ust guma balonowa
Zapachu gumy balonowej to to nie ma, no chyba, że gumy balonowej o smaku wiśniowym. Jest to dziwna konsystencja, bo niby błyszczyk, ale taki bardzo lejący i lekko barwiący. Błyszczy się i dobrze nawilża, ale w moim przypadku bardzo szybko się wchłania, więc trzeba go często reaplikować. Dla mnie to raczej taka zabawka, bo to ani balsam do ust, ani błyszczyk...
Bielenda, żelowa maseczka normalizująco-matująca
Maseczka rzeczywiście zawiera w składzie naturalną witaminę C z aceroli, olejek z gorzkiej pomarańczy, a dodatkowo bardzo wysoko w składzie nawilżającą glicerynę, wybielający niacyniamid oraz nawilżający kwas hialuronowy. Ciekawe więc, jak maseczka się spisze.
AA, Nude sensitive foundation 16H, nr02 Blonde
Jeszcze w czerwcu udało mi się kupić ten oto podkład z AA, który już wycofali ze sprzedaży, prawdopodobnie dlatego, że do Rossmannów weszła cała szafa z kosmetykami kolorowymi z tejże marki. Wybrałam odcień drugi - ładny żółtawy, ale dość ciemny odcień.
Nie byłabym sobą gdybym raz w miesiącu nie odwiedziła stoiska Golden Rose - to już tradycja :D
Tym razem zdecydowałam się na zakup mini lakieru do paznokci z serii Ice Color. Nr 116 to intensywny odcień różu trochę w stylu Barbie. Jak dla mnie to idealny, radosny i soczysty odcień na lato.
Kończy mi się także ulubiona kredka do brwi z Catrice, ale tym razem postanowiłam wypróbować kredkę z Golden Rose Dream Eybrow Pencil. Pani ze stoiska dobrała idealnie odcień do moich brwi: 302. Zapłaciłam jakieś 8zł, a jak na razie zapowiada się dobrze, więc wyczuwam hicior ;)
Skończył mi się także czarny eyeliner, więc postanowiłam wypróbować tym razem eyeliner w pisaku, zamiast tego w kałamarzu. Miałam już dwa razy eyelinery w pisaku z Oriflame i za każdym razem byłam zawiedziona i nakładaniem, i trwałością. Postanowiłam jednak dać szansę eyelinerowi z Golden Rose.
Tym razem zdecydowałam się na zakup mini lakieru do paznokci z serii Ice Color. Nr 116 to intensywny odcień różu trochę w stylu Barbie. Jak dla mnie to idealny, radosny i soczysty odcień na lato.
Kończy mi się także ulubiona kredka do brwi z Catrice, ale tym razem postanowiłam wypróbować kredkę z Golden Rose Dream Eybrow Pencil. Pani ze stoiska dobrała idealnie odcień do moich brwi: 302. Zapłaciłam jakieś 8zł, a jak na razie zapowiada się dobrze, więc wyczuwam hicior ;)
Skończył mi się także czarny eyeliner, więc postanowiłam wypróbować tym razem eyeliner w pisaku, zamiast tego w kałamarzu. Miałam już dwa razy eyelinery w pisaku z Oriflame i za każdym razem byłam zawiedziona i nakładaniem, i trwałością. Postanowiłam jednak dać szansę eyelinerowi z Golden Rose.
Oba produkty prezentują się następująco:
Po dwóch latach absencji, kupiłam w Yves Rocher balsam do ust, bo kiedyś miałam i pamiętam, że był bardzo dobry. Wybrałam wersję Karite, taką samą jak kiedyś. Tym razem balsam zapakowany jest w zwykłe opakowanie pomadki, według mnie bardzo tandetne i mniej trwałe niż poprzednio. Oby sam produkt był tak samo dobry jak kiedyś. Do pomadki otrzymałam mini grstis - krem-żel intensywnie nawilżający. Ten krem też akurat miałam i pamiętam, że bardzo się lepił i bardzo przetłuszczał mi twarz, mimo, iż producent deklaruje, że jest idealny do cery mieszanej i tłustej... No niekoniecznie.
Ostatni mój zakup to tani żel pod prysznic z Auchan - Cosmia z oliwką. Żel, jak można było się spodziewać myje :) Po składzie było do przewidzenia, że będzie wysuszał, ale bez tragedii. Tani, duży, ładnie pachnie i myje. Nie narzekam. Jeśli nie macie bardzo przesuszonej skóry na ciele to nie zrobi wam krzywdy.
To wszystko z zakupów w lipcu!
Od jakiegoś czasu chodzą zamną te pudry bananowy i ryżowy chyba się na nie skuszę! chętnie zaobserwowała bym bloga lecz nie widzę takiej opcji, naprawdę fajny blog!
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :) Zaobserwować można na google+ :)
UsuńMoje serce skradł puder żółty, bo ma bardzo delikatny i jasny odcień i pięknie wygląda pod oczami. Ryżowy może niekoniecznie - jest ok, ale szału nie ma.
Usuń