Kosmetyczni ulubień roku 2019
Witam,
Zapraszam dzisiaj na kosmetyczne podsumowanie roku. W tym roku bardziej skupiłam się na dobrej pielęgnacji niż na makijażu - tu zdecydowanie mniej eksperymentowałam. Odkryłam dzięki temu wiele ciekawych marek, nowych zapachów i formuł kosmetyków. Jeśli jesteście ciekawi, co znalazło się w ulubieńcach 2019 roku to zapraszam do dalszej lektury.
Ulubieńcy pielęgnacyjni:
1) Kosmetyki z Rituals, w szczególności seria zapachowa Rituals od Ayurveda i Rituals of Sakura. Pierwszy to zapach dość słodki, ale jednocześnie elegancki i nieduszący - połączenie róży i migdała. najlepiej oczywiście sprawdziła mi się pianka pod prysznic i krem do ciała. Seria Sakura zaś to zapach kwiatu wiśni - ale taki elegancki i wyszukany zapach, dodatkowo krem do ciała, który testowałam był świetnie nawilżający.
W przypadku kosmetyków Rituals zapachy utrzymują się na skórze bardzo długo, kosmetyki nawilżają skórę i jej nie podrażają.
2) L'Occitane - seria zapachowa Amande i Shea oraz seria limitowana masła shea z pomarańcza.
Te kosmetyki poznałam dzięki kalendarzowi adwentowemu z 2018, który wówczas kupiłam. Nie wszystkie kosmetyki tej marki mnie zachwyciły zapachowo, ale nie można zarzucić świetnego działania każdego jednego produktu - jest to marka luksusowa i to się odczuwa, niestety... Szczególnie zapadło mi w pamięci świetne nawilżenie kremów do rąk: migdałowego i z masłem shea - obie te seria pachną wprost przecudnie i nie są do podrobienia. Szczególnie przypadł mi do gustu kremik - masło shea z dodatkiem zapachowym kwiatu pomarańczy - nie dość, że opakowanie prześliczne, działanie masła genialne to jeszcze ten zapach... Szkoda, że to była edycja limitowana.
3) Kremy pod oczy - w tym roku, przez moje problemy ze skórą na powiekach przerzuciłam się na "apteczne" kremy. Mój wybór padł na bardzo lekki, ale dobrze nawilżający krem Hydro Sensitia od Iwostin. W chłodniejsze dni postawiłam zaś na krem pod oczy regenerujący od Oillan, który ma gęsta konsystencję, ale świetnie się wchłania, dobrze nawilża i nadaje się także pod makijaż. Oba kremy są bezzapachowe i bardzo delikatne dla bardzo wrażliwej skóry.
4) Toniki - w tej kwestii bardzo dużo przetestowałam. Moim odkryciem roku okazała się woda Kewra od KTC - naturalny tonik z egzotycznej rośliny. Tradycyjnie używałam też hydrolatów, ale moje serce skryły dwa toniki z EO Laboratorie - z kwasami i do cery tłustej - bardzo dobre jakościowo toniki. Ostatnim hitem zaś jest tonik z Ziaji o dziwo całkiem dobrym składzie, super odświeżającym, owocowo-miętowym zapachu i nawilżającym działaniu.
5) Demakijaż - w tej kwestii postawiłam na dermokosmetyki z Emolium. Tutaj szczególnie spodobała mi się emulsja micelarna, która ma postać bardzo lekkiego, wodnistego mleczka, zaś żel trójaktywy, który wprawdzie przeznaczony jest do ciała - jest idealny w domywaniu resztek makijażu ma konsystencję mleczka do mycia, który pozostawia skórę twarzy przyjemnie nawilżoną.
6) Żele pod prysznic - przewinęło się tego dużo, ale moje ulubione to: żel z Fa o zapachu arbuza - bardzo kojący zapach, szczególnie latem. Kolejny żel o świetnym zapachu i konsystencji to kremowy żel mango i orzeszków coli od Eo Cosmetics- jak to pięknie owocowo pachniało, a kondycjoner do ciała z tej serii mogłam stosować nawet latem - miał tak lekką konsystencję, ale jednocześnie dobrze nawilżał. Ostatni z ulubionych żeli pod prysznic do wanilia i jaśmin niestety od marki, która jest dostępna w Wielkiej Brytanii: Imperial Leather.
7) Serum Iwostin z kwasami - bardzo dobrze nawilża, uspokaja wszelkie niedoskonałości oraz zauważalnie redukuje przebarwienia i oczyszcza pory.
8) Balsamy
Wspomniany już wyżej Eo Laboratorie - kondycjoner do ciała uważam za najlepszy lekki balsam do ciała, który niesamowicie dobrze nawilża.
9) Do higieny intymnej najlepszy okazał się kolejny produkt od Oillan - bardzo delikatny, dobrze myje nawet twarz i jest bardzo wydajny.
10) Szampon - w tym roku miałam duży problem ze skórą głowy i wypadaniem włosów ze względów chorobowych, ale pomógł mi w tym bardzo niepozorny szampon Alaclarin, który łagodzi nawet bardzo podrażnioną skórę głowy. Kolejnym świetnym szamponem okazał się Szampon z dziegciem brzozowym i węglem z firmy Scandia - kupiony gdzieś w internecie przypadkowo.
11) Maska do włosów - z tej kategorii bezkonkurencyjne są maski z Biovax - ale mnie szczególnie przypadła do gustu działaniem i zapachem z opuncji i mango.
12) Deodorant - najlepszym naturalnym dezodorantem okazał się ten z formy melica, który zakupiłam w zielarni internetowej Lawendowa Szafa.
13) Maseczki do twarzy - w 2019 przetestowałam dużo maseczek, ale moimi ulubionymi okazały się trzy. Po pierwsze, do oczyszczania maska z glinki z olejkiem z drzewa herbacianego i olejkiem tamanu z The Body Shop - droga, ale wydajna i warta swojej ceny. Po drugie, maseczka, która nawilżała - żelowa maseczka ananasowa z Bielendy. Po trzecie, maseczka, która koiła to maseczka smoothie tym razem jednorazowa również od Buelendy.
14) Balsam do ust - bezkonkurencyjny okazał się balsam do ust od Biodermy z serii Atoderm - genialnie nawilża usta, a nie oblepia ich.
15) Żel do skórek - najlepszy jest od Eveline - bardzo wydajny produkt, który w kilka minut rozmiękcza idealnie skórki na paznokciach.
16) Kremy do rąk - w tym roku przetestowałam bardzo dużo kremów do rąk. Pomijając te z L'Occitane, które są bezkonkurencyjnie, świetnie także u mnie sprawdził się krem do rąk z Buska Zdroju o cudnym zapachu kwiatowym, który ma świetne działanie ochronne i mocznik, który jest bardzo wysoko w składzie. Z kolei kremy z The Body Shop przekonują pięknymi, intensywnymi zapachami i świetnym działaniem nawilżającym bez tłustej warstewki.
Ulubieńcy makijażowi:
1) Podkład - tutaj znowu znalazłam trzy i to w drugiej połowie roku. Moim absolutnym hitem w ciepłe dni jest podkład Bell dla Rossmanna Perfect Skin - płynny, mój w odcieniu 02 Olive - odcień wprost idealny dla mnie, lekko żółtawy.
Kolejny ulubieniec to nowość z Bourjois Always Fabulous, mój jest w odcieniu 125 Ivory - o dziwo bardzo ładny oliwkowy odcień, krycie w sam raz na co dzień i świetna trwałość.
Max Factor nowa odsłona podkładu Facefinity - 44 Warm Ivory to mój zdecydowany nr 1 na liście tegorocznych podkładów. Może odcień dla mnie ciut za jasny, ale wpadający w żółte tony (ciężko mi zawsze dobrać odpowiedni kolor z tej marki, bo mają dla mnie bardzo nietwarzowe odcienie, przynajmniej nie do mojej karnacji) - z tym odcieniem jednak da się pracować. Podkład jest bardzo plastyczny, świetnie się dopasowuje, zastyga, ale się nie kruszy nie waży, nie wchodzi w załamania. Utrzymuje się wspaniale cały dzień. Jest to też podkład, który u mnie na tłustej cerze najdłużej utrzymuje mat!!!
2) Jakkolwiek ulubione podkłady są dosyć tanie i można kupić je w każdej drogerii, tak niestety moje ulubione tegoroczne pudry są dość drogie. Pierwszy z nich to klasyk - puder sypki od Clinique, mój transparentny. Kosztuje o dobrze ponad 100zł, ale jest go aż 35g, podczas gdy np puder z Wibo - bananowy ma tylko 5,5g kosztuje około 20zł, więc można sobie porównać co wychodzi ekonomicznie. Puder z Clinique jest bardzo drobno zmielony, bardzo dobrze utrzymuje cały dzień makijaż w ryzach i jest bardzo wydajny. Zdecydowanie warty wydanych pieniędzy.
Puder w kamieniu, a właściwie podkład mineralny od Neve Cosmetics jest bardzo ciekawą opcją w upały i w podróży - ten puder jest bardzo kryjący i zachowuje się jak podkład mineralny w pudrze. Jest to włoska marka, więc odcienie są dość ciepłe - tak jak mój Warm Light. Mój letni hit - nie znalazłam zamiennika ani w tej cenie (około 60zł), ani tańszego. Droższe tak, ale w tej kategorii cenowej to zdecydowany hit.
3) Bronzer, róż, rozświetlacz - o... w tych kategoriach to dużo było hitów w tym roku - zresztą to jedna z moich ulubionych kategorii, nic tak nie dodaje akcentu makijażowi jak dobrze wykonturowana twarz.
Pierwszym moim ulubieńcem jest rozświetlacz, który jest dla mnie najlepszy: Becca odcień C Pop. Ja mam akurat miniaturkę, ale chyba pokuszę się na pełnowymiarowy produkt jak ten mi się skończy, a już sięgnęłam dna... Jest to przede wszystkim idealny odcień dla mojej cery - ciepły, ale nie za żółty. Umiejętnie nałożony wygląda jak mokra skóra... Ach, po prostu cudo.
Po drugie, moim ulubieńcem do pełnego konturowania twarzy jest paletka z Wibo, I choose what I want - ja sobie skompletowałam bronzer, dwa rozświetlacze i róż (potem dokupiłam jeszcze jeden róż). Są to świetnej jakości drogeryjne produkty, choć jak się podsumuje wartość palety i pojedynczych wkładów to jakoś szaleńczo tanio nie wychodzi.
Kolejnym ulubieńcem jest róż do policzków z Catrice w odcieniu Berry - uwielbiam róże tej marki za trwałość, jakość i niską cenę - odcień, który wybrałam jest bardzo uniwersalny, praktycznie do każdego makijażu i niezależnie od pory roku.
Następny ulubiony rozświetlacz tuż po Becce jest drogeryjny hit od Sensique - ten już ma zdecydowany złotawy odcień, ale na skórze wygląda absolutnie przepięknie.
Z tej samej marki odkryłam perełkę z małym opakowaniu: bardzo unikatowy odcień różu: chłodny róż ze złotawym blaskiem, przepięknie wygląda na mojej karnacji.
Ostatni i niedawny mój ulubieniec to także słynna już paletka do konturowania o Hean Happy Time, moja w nr 01 Calm - bardzo neutralny bronzer oraz niesamowity złotawy rozświetlacz o niezłej mocy :)
4) Bardzo niespodziewanie ulubioną kredką do brwi, które zdeklasowała poprzednich ulubieńców, stała się Kredka od Oriflame z serii Giordani Gold w odcieniu Brown. Kredka ma dwie końcówki: kredkę i spiralkę, co jest niesamowicie wygodne. W tej kredce pasuje mi wszystko - konsystencja, kolor, jak dobrze się nią maluje, jak długo się utrzymuje i jak idealnie jest dopasowana kolorystycznie. Dodatkowym atutem jest jej wydajność.
5) Produkty do ust - z tej kategorii będzie zdecydowanie dużo ulubionych, nowych produktów, będzie dość drogo, ale znajdzie się także kilka drogeryjnych perełek:
Po pierwsze: Pomadki NYX Velvet Matte i Golden Rose Matte Velvet - obie te pomadki są bardzo do siebie zbliżone zapachem, konsystencją, tym jak utrzymują się na ustach. Wprawdzie nie zastygają, ale mimo to uważam, że utrzymują się długo, nie wysuszając przy tym ust. A poprawić pomadkę zawsze miło w ciągu dnia :)
Chciałam tu zwrócić szczególną uwagę na dwa bardzo dzienne odcienie:
NYX Soft Femme i Golden Rose nr 02
Po drugie: Pomadka To Faced z serii brzoskwiniowej w odcieniu Bridezilla - oj długo wahałam się wybierając odcień, ale trafiłam idealnie w letnio odcień - różowy, ale wpadający delikatnie w brzoskwinię, niezbyt rażący. Po tej pomadce czuć pieniądz... jest ciężka, ma bardzo luksusowe, solidne opakowanie. Sama pomadka cieszy oko, ale też pięknie prezentuje się na ustach - jest satynowa, mimo, iż jest w sztyfcie to zastyga i wżera się w usta. Wprawdzie drobne poprawki w ciągu dnia wymagane i kolor zostawi ślady na kubku, ale minimalnie. Dodatkowym plusem jest piękny, sztuczny, ale brzoskwiniowy zapach.
Po trzecie: Pomadka Fenty w odcieniu Thicc - klasyczna matowa pomadka w pięknym codziennym odcieniu, nieco jednak ciemniejsza wersja - typowo jesienna. Tą pomadkę lubię właściwie bardziej za unikalny kolor, bo formułę i jakość wykonania opakowania (tani, cienki plastik) porównałabym raczej do Golden Rose czy do NYX niż do perfumeryjnych pomadek. Sama pomadka jest jednak bardzo fajna.
Po czwarte: Satynowa Pomadka MAC w odcieniu Twig - ja mam ją w miniaturze i w sumie się cieszę, bo jest szansa, że ją zużyję, a pomadka jest bardzo ładna - porównywalna jakościowo do Fenty, Golden Rose i NYX. I tu znowu kluczem jest odcień - ciemny róż, ale bardzo wyjątkowy, nico inny od Fenty, bardziej głęboki i wpadający w fiolet.
Po piąte: Pomadka Giordani Gold od Oriflame z serii Iconic Matte w odcieniu Dusky Rose - ta pomadka wygląda jak luksusowa, jest zaś w cenie drogeryjnej. Opakowanie jest bardzo luksusowe - złote i metalowe! Sama pomadka pięknie pachnie różą, ale taką słodką, cukierkową, kolory tej serii są przepiękne, ja zaś wybrałam bardzo dziewczęcy, codzienny odcień, różany - bardzo twarzowy i ożywiający. Sama pomadka jest satynowa i wżera się w usta podobnie jak ta z Too Faced i utrzymuje się bardzo długo.
Po szóste: Błyszczyk Golden Rose Vinyl Gloss w odcieniu nr 09 - na początku miałam mieszane uczucia do tego błyszczyku, bo zapach mi średnio odpowiadał - sztuczny owocowy, ale tak niezbyt przyjemnie, ale...jak to się trzyma...nawet jak już "zje" się ten błysk to zostaje kolor, który się wżera! Poza tym błyszczy łatwo poprawić, ma piękny wyrazisty różowy dość ciemny odcień. Mój ulubieniec wśród błyszczyków, choć mam ich wiele.
6) Lakiery do paznokci - wybrałam po jednym lakierze z moich ulubionych marek tradycyjnych lakierów do pazokci
NYC - nie znam lepszego topu do pazokci, który w minutę utrwali, utwardzi i będzie przedłużał trwałość lakieru. po prostu WOW! Dostałam ten top w prezencie i niestety nigdzie nie widziałam go w sklepach ani w internecie.
Lakiery z Eveline są jedne z lepszych na polskim rynku kosmetycznych - ja tu mam akurat bardzo ładny łososiowy róż nr 18
Kolejne najlepsze lakiery również z polskiej marki należą do Bell - tu mam soczystą czerwień w nr 06
Ostatni z ulubionych lakierów, to Golden Rose z serii holograficznej, ja w tym roku postawiłam na beżowy odcień w nr 02
Zapraszam dzisiaj na kosmetyczne podsumowanie roku. W tym roku bardziej skupiłam się na dobrej pielęgnacji niż na makijażu - tu zdecydowanie mniej eksperymentowałam. Odkryłam dzięki temu wiele ciekawych marek, nowych zapachów i formuł kosmetyków. Jeśli jesteście ciekawi, co znalazło się w ulubieńcach 2019 roku to zapraszam do dalszej lektury.
Ulubieńcy pielęgnacyjni:
1) Kosmetyki z Rituals, w szczególności seria zapachowa Rituals od Ayurveda i Rituals of Sakura. Pierwszy to zapach dość słodki, ale jednocześnie elegancki i nieduszący - połączenie róży i migdała. najlepiej oczywiście sprawdziła mi się pianka pod prysznic i krem do ciała. Seria Sakura zaś to zapach kwiatu wiśni - ale taki elegancki i wyszukany zapach, dodatkowo krem do ciała, który testowałam był świetnie nawilżający.
W przypadku kosmetyków Rituals zapachy utrzymują się na skórze bardzo długo, kosmetyki nawilżają skórę i jej nie podrażają.
2) L'Occitane - seria zapachowa Amande i Shea oraz seria limitowana masła shea z pomarańcza.
Te kosmetyki poznałam dzięki kalendarzowi adwentowemu z 2018, który wówczas kupiłam. Nie wszystkie kosmetyki tej marki mnie zachwyciły zapachowo, ale nie można zarzucić świetnego działania każdego jednego produktu - jest to marka luksusowa i to się odczuwa, niestety... Szczególnie zapadło mi w pamięci świetne nawilżenie kremów do rąk: migdałowego i z masłem shea - obie te seria pachną wprost przecudnie i nie są do podrobienia. Szczególnie przypadł mi do gustu kremik - masło shea z dodatkiem zapachowym kwiatu pomarańczy - nie dość, że opakowanie prześliczne, działanie masła genialne to jeszcze ten zapach... Szkoda, że to była edycja limitowana.
3) Kremy pod oczy - w tym roku, przez moje problemy ze skórą na powiekach przerzuciłam się na "apteczne" kremy. Mój wybór padł na bardzo lekki, ale dobrze nawilżający krem Hydro Sensitia od Iwostin. W chłodniejsze dni postawiłam zaś na krem pod oczy regenerujący od Oillan, który ma gęsta konsystencję, ale świetnie się wchłania, dobrze nawilża i nadaje się także pod makijaż. Oba kremy są bezzapachowe i bardzo delikatne dla bardzo wrażliwej skóry.
4) Toniki - w tej kwestii bardzo dużo przetestowałam. Moim odkryciem roku okazała się woda Kewra od KTC - naturalny tonik z egzotycznej rośliny. Tradycyjnie używałam też hydrolatów, ale moje serce skryły dwa toniki z EO Laboratorie - z kwasami i do cery tłustej - bardzo dobre jakościowo toniki. Ostatnim hitem zaś jest tonik z Ziaji o dziwo całkiem dobrym składzie, super odświeżającym, owocowo-miętowym zapachu i nawilżającym działaniu.
6) Żele pod prysznic - przewinęło się tego dużo, ale moje ulubione to: żel z Fa o zapachu arbuza - bardzo kojący zapach, szczególnie latem. Kolejny żel o świetnym zapachu i konsystencji to kremowy żel mango i orzeszków coli od Eo Cosmetics- jak to pięknie owocowo pachniało, a kondycjoner do ciała z tej serii mogłam stosować nawet latem - miał tak lekką konsystencję, ale jednocześnie dobrze nawilżał. Ostatni z ulubionych żeli pod prysznic do wanilia i jaśmin niestety od marki, która jest dostępna w Wielkiej Brytanii: Imperial Leather.
8) Balsamy
Wspomniany już wyżej Eo Laboratorie - kondycjoner do ciała uważam za najlepszy lekki balsam do ciała, który niesamowicie dobrze nawilża.
9) Do higieny intymnej najlepszy okazał się kolejny produkt od Oillan - bardzo delikatny, dobrze myje nawet twarz i jest bardzo wydajny.
10) Szampon - w tym roku miałam duży problem ze skórą głowy i wypadaniem włosów ze względów chorobowych, ale pomógł mi w tym bardzo niepozorny szampon Alaclarin, który łagodzi nawet bardzo podrażnioną skórę głowy. Kolejnym świetnym szamponem okazał się Szampon z dziegciem brzozowym i węglem z firmy Scandia - kupiony gdzieś w internecie przypadkowo.
11) Maska do włosów - z tej kategorii bezkonkurencyjne są maski z Biovax - ale mnie szczególnie przypadła do gustu działaniem i zapachem z opuncji i mango.
12) Deodorant - najlepszym naturalnym dezodorantem okazał się ten z formy melica, który zakupiłam w zielarni internetowej Lawendowa Szafa.
13) Maseczki do twarzy - w 2019 przetestowałam dużo maseczek, ale moimi ulubionymi okazały się trzy. Po pierwsze, do oczyszczania maska z glinki z olejkiem z drzewa herbacianego i olejkiem tamanu z The Body Shop - droga, ale wydajna i warta swojej ceny. Po drugie, maseczka, która nawilżała - żelowa maseczka ananasowa z Bielendy. Po trzecie, maseczka, która koiła to maseczka smoothie tym razem jednorazowa również od Buelendy.
14) Balsam do ust - bezkonkurencyjny okazał się balsam do ust od Biodermy z serii Atoderm - genialnie nawilża usta, a nie oblepia ich.
15) Żel do skórek - najlepszy jest od Eveline - bardzo wydajny produkt, który w kilka minut rozmiękcza idealnie skórki na paznokciach.
16) Kremy do rąk - w tym roku przetestowałam bardzo dużo kremów do rąk. Pomijając te z L'Occitane, które są bezkonkurencyjnie, świetnie także u mnie sprawdził się krem do rąk z Buska Zdroju o cudnym zapachu kwiatowym, który ma świetne działanie ochronne i mocznik, który jest bardzo wysoko w składzie. Z kolei kremy z The Body Shop przekonują pięknymi, intensywnymi zapachami i świetnym działaniem nawilżającym bez tłustej warstewki.
Ulubieńcy makijażowi:
1) Podkład - tutaj znowu znalazłam trzy i to w drugiej połowie roku. Moim absolutnym hitem w ciepłe dni jest podkład Bell dla Rossmanna Perfect Skin - płynny, mój w odcieniu 02 Olive - odcień wprost idealny dla mnie, lekko żółtawy.
Kolejny ulubieniec to nowość z Bourjois Always Fabulous, mój jest w odcieniu 125 Ivory - o dziwo bardzo ładny oliwkowy odcień, krycie w sam raz na co dzień i świetna trwałość.
Max Factor nowa odsłona podkładu Facefinity - 44 Warm Ivory to mój zdecydowany nr 1 na liście tegorocznych podkładów. Może odcień dla mnie ciut za jasny, ale wpadający w żółte tony (ciężko mi zawsze dobrać odpowiedni kolor z tej marki, bo mają dla mnie bardzo nietwarzowe odcienie, przynajmniej nie do mojej karnacji) - z tym odcieniem jednak da się pracować. Podkład jest bardzo plastyczny, świetnie się dopasowuje, zastyga, ale się nie kruszy nie waży, nie wchodzi w załamania. Utrzymuje się wspaniale cały dzień. Jest to też podkład, który u mnie na tłustej cerze najdłużej utrzymuje mat!!!
2) Jakkolwiek ulubione podkłady są dosyć tanie i można kupić je w każdej drogerii, tak niestety moje ulubione tegoroczne pudry są dość drogie. Pierwszy z nich to klasyk - puder sypki od Clinique, mój transparentny. Kosztuje o dobrze ponad 100zł, ale jest go aż 35g, podczas gdy np puder z Wibo - bananowy ma tylko 5,5g kosztuje około 20zł, więc można sobie porównać co wychodzi ekonomicznie. Puder z Clinique jest bardzo drobno zmielony, bardzo dobrze utrzymuje cały dzień makijaż w ryzach i jest bardzo wydajny. Zdecydowanie warty wydanych pieniędzy.
Puder w kamieniu, a właściwie podkład mineralny od Neve Cosmetics jest bardzo ciekawą opcją w upały i w podróży - ten puder jest bardzo kryjący i zachowuje się jak podkład mineralny w pudrze. Jest to włoska marka, więc odcienie są dość ciepłe - tak jak mój Warm Light. Mój letni hit - nie znalazłam zamiennika ani w tej cenie (około 60zł), ani tańszego. Droższe tak, ale w tej kategorii cenowej to zdecydowany hit.
3) Bronzer, róż, rozświetlacz - o... w tych kategoriach to dużo było hitów w tym roku - zresztą to jedna z moich ulubionych kategorii, nic tak nie dodaje akcentu makijażowi jak dobrze wykonturowana twarz.
Pierwszym moim ulubieńcem jest rozświetlacz, który jest dla mnie najlepszy: Becca odcień C Pop. Ja mam akurat miniaturkę, ale chyba pokuszę się na pełnowymiarowy produkt jak ten mi się skończy, a już sięgnęłam dna... Jest to przede wszystkim idealny odcień dla mojej cery - ciepły, ale nie za żółty. Umiejętnie nałożony wygląda jak mokra skóra... Ach, po prostu cudo.
Po drugie, moim ulubieńcem do pełnego konturowania twarzy jest paletka z Wibo, I choose what I want - ja sobie skompletowałam bronzer, dwa rozświetlacze i róż (potem dokupiłam jeszcze jeden róż). Są to świetnej jakości drogeryjne produkty, choć jak się podsumuje wartość palety i pojedynczych wkładów to jakoś szaleńczo tanio nie wychodzi.
Kolejnym ulubieńcem jest róż do policzków z Catrice w odcieniu Berry - uwielbiam róże tej marki za trwałość, jakość i niską cenę - odcień, który wybrałam jest bardzo uniwersalny, praktycznie do każdego makijażu i niezależnie od pory roku.
Następny ulubiony rozświetlacz tuż po Becce jest drogeryjny hit od Sensique - ten już ma zdecydowany złotawy odcień, ale na skórze wygląda absolutnie przepięknie.
Z tej samej marki odkryłam perełkę z małym opakowaniu: bardzo unikatowy odcień różu: chłodny róż ze złotawym blaskiem, przepięknie wygląda na mojej karnacji.
Ostatni i niedawny mój ulubieniec to także słynna już paletka do konturowania o Hean Happy Time, moja w nr 01 Calm - bardzo neutralny bronzer oraz niesamowity złotawy rozświetlacz o niezłej mocy :)
4) Bardzo niespodziewanie ulubioną kredką do brwi, które zdeklasowała poprzednich ulubieńców, stała się Kredka od Oriflame z serii Giordani Gold w odcieniu Brown. Kredka ma dwie końcówki: kredkę i spiralkę, co jest niesamowicie wygodne. W tej kredce pasuje mi wszystko - konsystencja, kolor, jak dobrze się nią maluje, jak długo się utrzymuje i jak idealnie jest dopasowana kolorystycznie. Dodatkowym atutem jest jej wydajność.
5) Produkty do ust - z tej kategorii będzie zdecydowanie dużo ulubionych, nowych produktów, będzie dość drogo, ale znajdzie się także kilka drogeryjnych perełek:
Po pierwsze: Pomadki NYX Velvet Matte i Golden Rose Matte Velvet - obie te pomadki są bardzo do siebie zbliżone zapachem, konsystencją, tym jak utrzymują się na ustach. Wprawdzie nie zastygają, ale mimo to uważam, że utrzymują się długo, nie wysuszając przy tym ust. A poprawić pomadkę zawsze miło w ciągu dnia :)
Chciałam tu zwrócić szczególną uwagę na dwa bardzo dzienne odcienie:
NYX Soft Femme i Golden Rose nr 02
Z lewej Golden Rose 02, z prawej NYX Soft Femme |
Po trzecie: Pomadka Fenty w odcieniu Thicc - klasyczna matowa pomadka w pięknym codziennym odcieniu, nieco jednak ciemniejsza wersja - typowo jesienna. Tą pomadkę lubię właściwie bardziej za unikalny kolor, bo formułę i jakość wykonania opakowania (tani, cienki plastik) porównałabym raczej do Golden Rose czy do NYX niż do perfumeryjnych pomadek. Sama pomadka jest jednak bardzo fajna.
Po piąte: Pomadka Giordani Gold od Oriflame z serii Iconic Matte w odcieniu Dusky Rose - ta pomadka wygląda jak luksusowa, jest zaś w cenie drogeryjnej. Opakowanie jest bardzo luksusowe - złote i metalowe! Sama pomadka pięknie pachnie różą, ale taką słodką, cukierkową, kolory tej serii są przepiękne, ja zaś wybrałam bardzo dziewczęcy, codzienny odcień, różany - bardzo twarzowy i ożywiający. Sama pomadka jest satynowa i wżera się w usta podobnie jak ta z Too Faced i utrzymuje się bardzo długo.
Po szóste: Błyszczyk Golden Rose Vinyl Gloss w odcieniu nr 09 - na początku miałam mieszane uczucia do tego błyszczyku, bo zapach mi średnio odpowiadał - sztuczny owocowy, ale tak niezbyt przyjemnie, ale...jak to się trzyma...nawet jak już "zje" się ten błysk to zostaje kolor, który się wżera! Poza tym błyszczy łatwo poprawić, ma piękny wyrazisty różowy dość ciemny odcień. Mój ulubieniec wśród błyszczyków, choć mam ich wiele.
6) Lakiery do paznokci - wybrałam po jednym lakierze z moich ulubionych marek tradycyjnych lakierów do pazokci
NYC - nie znam lepszego topu do pazokci, który w minutę utrwali, utwardzi i będzie przedłużał trwałość lakieru. po prostu WOW! Dostałam ten top w prezencie i niestety nigdzie nie widziałam go w sklepach ani w internecie.
Lakiery z Eveline są jedne z lepszych na polskim rynku kosmetycznych - ja tu mam akurat bardzo ładny łososiowy róż nr 18
Kolejne najlepsze lakiery również z polskiej marki należą do Bell - tu mam soczystą czerwień w nr 06
Ostatni z ulubionych lakierów, to Golden Rose z serii holograficznej, ja w tym roku postawiłam na beżowy odcień w nr 02
Komentarze
Prześlij komentarz