Test drożyzny z Sephory: Pat McGraph, Fenty, Makeup Forever, Tarte, The Ordinary

 Witajcie

 

1) Podkład The ordinary Coverage Fundation przychodzi elegancko zapakowany w kartonik, a sam podkład jest w malutkiej plastikowej buteleczce z pompką z blokadą. Ja wybrałam odcień z tonacji żółtej jasnej 1.2Y, który jest faktycznie dość żółty i dość ciemny, ale tak na granicy, na twarzy wygląda dobrze, ładnie się wtapia i nie ciemnieje. Konsystencja jest wodnista, podkład ładnie się rozprowadza, ma dość mocne krycie, ale też rozprowadzony wilgotną gąbeczką, daje średnie krycie. Podkład zastyga, ma satynowe wykończenie, utrzymuje się dość dobrze, jak na podkład zastygający, wymaga oczywiście mocnego zmatowienia, ale nie schodzi po kilku godzinach. Jest to więc dobry podkład w rozsądnej cenie - bo jak na gamę dzisiejszych kosmetyków jest najtańszy - cena w polskiej Sephorze to 35zł, a więc cena drogeryjna. Pojemność to standardowe 30ml.



 
Od lewej: The Ordinary Coverage Foundation 1.2Y light, Revlon Candid 250, Glam Shop klasyk Ciepły 2


2) W gratisie do pudełka pomadek otrzymałam m.in. pełnowymiarowy cień w kredce od Makeup For Ever Aqua Resist Smoky Eyeshadow w odcieniu16 - copper i ten cień kosztuje 109zł.... także cieszę się, że go otrzymałam.
Kredka ma bardzo ładny odcień miedziany, jest masełkowa, ale zastyga i trzyma się cały dzień, a dzięki temperówce z drugiej strony, można ją idealnie temperować - jest to bardzo dobry produkt.


3) Pomadka Pat Mc Grath w odcieniu 1995 - to ewidentne nawiązanie do kolorystyki w makijażu lat 90'tych - kolor cielisty, ale dość ciemny, wpadający w szarość, brąz- bardzo ładny odcień. 

Samo opakowanie jest masywne, ciężkie, pięknie ozdobione, czuć, że to droga pomadka. Za tą pomadkę w cenie regularnej trzeba zapłacić prawie 180zł, więc w tym zestawie naprawdę się opłacało ją kupić, bo wyszła dużo taniej. 

Sama pomadka ma bardzo ładny kształt, dobrze się nią maluje usta - pomadka sunie pięknie po ustach, ale jest matowa, "wgryza" się w usta, przez co utrzymuje się długo, ale nie wysusza ust. Dodatkowym plusem jest to, że jest bezzapachowa.



 




4) błyszczyk Sephora w odcieniu 130 Independent. Przed wszystkim podoba się się śliczne opakowanie, aplikator jest giętki i przyjemnie się nim nakłada błyszczyk. Sam błyszczyk jest przyjemnie żelowy, dobrze się rozprowadza, ładnie nawilża usta. Kolor jak dla mnie trochę za jasny, może będzie pasował do bardziej przydymionego oka. Fajne jest to, że błyszczyk jest bezzapachowy.





5) W zestawie znalazł się też kultowy już błyszczyk od Rihanny - Fenty Beauty w kolorze Fenty Glow - rudo beżowy błyszczyk o pięknym owocowo-cukierkowym zapachu - typowym dla błyszczyku, żelowym, mocno mokrym wykończeniu. Uwielbiam błyszczyki od Fenty, uważam, że są warte swojej ceny, nie są do podrobienia, ze względu na obłędną formulę - są gęste, żelowe, ale się nie kleją, długo trzymają się na ustach i je nawilżają. Jak miałabym wybrać tylko jeden błyszczyk do ust, który miałabym używać, to wybrałabym ten od Fenty.





6) Tusz Tarte Camera Lashes - w gratisie dostałam też 3 tusze do rzęs i na pierwszy ogień postanowiłam wypróbować najsłynniejszy tusz od Tarte - marka długo niedostępna w Polsce. Abstrachując już od słodkiego opakowania sama szczoteczka tuszu jest dość mała i z klasycznym włosiem. Tusz pięknie rozdziela rzęsy, pogrubia je i wydłuża - piękny efekt. Sam tusz trochę skleja moje rzęsy, ale utrzymuje się bez zarzutu, nie kruszy się i nie rozmazuje w ciągu dnia.



Makijaż z wykorzystaniem omawianych kosmetyków (z błyszczykiem Fenty)


Z błyszczykiem Sephora


Z pomadką Pat McGrath



Komentarze

Popularne posty