Witajcie w pierwszym denku kosmetycznym 2023 roku! Zużyłam całkiem sporo kosmetyków, zarówno pielęgnacyjnych, jak i tych do makijażu. Nie ma co ukrywać, zrobiłam sobie miejsce na kolejne kosmetyki :)
Pielęgnacja
Sessio odżywczy szampon z mango i pietruszką - moje kolejne zużyte opakowanie, świetny, łagodny szampon
Isana Happy Sunrays żel pod prysznic o zapachu mango i marakui - świetny zapach, tani i dobry żel
Nacomi serum kokosowe, nawilżające - niezbyt tu czułam zapach kokosa, bardziej jakieś egzotyczne owoce. Serum było bardzo fajne, dobrze nawilżało.
Origins mini oczyszczająca maseczka - była ok, ale jakoś mnie nie powaliła
Balesa balsam do ust o zapachu ciasteczek z kalendarza adwentowego z 2021 - niestety niezbyt ten balsam się u mnie sprawdził, bo owszem ładnie pachniał, ale słabo nawilżał, za szybko się wchłaniał, po 5 minutach od nałożenia po prostu znikał. Zużyłam więc do nawilżania skórek wokół paznokci
Nago - hydrolat lawendowy - klasyk, bardzo dobry produkt
Kolejny hydrolat - z róży to chyba mój ulubiony rodzaj. Tutaj akurat z Biedronki
Recepty Babci Agafii maseczka drożdżowa - kolejny zużyty klasyk
Purederm kolagenowe maseczki ze złotem - te maski są nie dość, że bardzo opłacalne, bo w opakowaniu jest aż 25 sztuk masek, to jeszcze są świetne: pięknie pachną, nawilżają, nie kleją się. Idealne! Już mam kolejne opakowanie.
Anwen brzoskwinia i kolendra - bardzo dobry, łagodny szampon do włosów, choć niezbyt wydajny.
Starskin maseczka na ust z kalendarza adwentowego Douglas - bardzo ciekawa maseczka :) raczej sama z siebie nie kupiłabym, ale z ciekawością zużyłam. Maseczka wyraźnie nawilżyła usta.
Płukanka z ocetem ziołowym - genialny produkt, bardzo ładnie nabłyszczał włosy i obciążał ich - też kupiony produkt kiedyś w Biedronce.
Nivea krem do rąk z woskiem - genialny krem do rąk o miodowym zapachu, cudnie nawilża i szybo się wchłania - zużyłam już drugą tubkę w ciągu pół roku :D
Dermedic Noracne prevent żel do mycia twarzy - bardzo dobry żel do mycia twarzy, dobrze doczyszcza, ale nie wysusza. Ten żel jest bardzo wydajny, tą butelkę 200ml zużywałam dobre pół roku...
Bielenda malinowe masełko do rąk - konsystencja faktycznie gęstego masełka, więc była to świetna kuracja natłuszczająca na noc - niby masło, ale ładnie się w sumie wchłaniało, no i pięknie pachniało :) jak na 50g to uważam, że był to bardzo wydajny produkt, bo wystarczała odrobinka na dłonie.
Rituals Ayurveda - jak widać po rozciętym opakowaniu ten balsam do ciała zużyłam do ostatka :D piękny, otulający zapach, świetne nawilżenie.
Nacomi no more pores maseczka przeciwko zaskórnikom z glinką czarną i 2% kwasem salicylowym - ta maska kompletnie się u mnie nie sprawdziła. Maska była dla mnie zbyt gęsta i miała jakby suchą konsystencję, nie oczyszczała wg mnie w ogóle - nie zauważyłam żadnej różnicy jej używając.
Balea odżywka wygładzająca do włosów - bardzo fajna tania odżywka o całkiem niezłym działaniu
Isana mój ulubiony przeciwłupieżowy szampon, z chęcią kupię kolejne opakowanie
One, Two, free! maseczka pod oczy - bardzo fajny kształt, fajnie nawilżała.
Makijaż
Bourjois Volume Maxx - duże nie dla tej maskary. Niestety szczotka duża, z włosia naturalnego, ale to byłoby do przejścia, gdyby nie to, że tusz się okropnie kruszył.
Lovely Liquid Camuflage - mam dość mieszane odczucia, co do tego korektora. Niby sprawdził się u mnie dobrze, lekka konsystencja, dość dobre krycie, ale.... niby nie minęło nawet 6 miesięcy od otwarcia, w jaki producent zaleca zużycie produktu, a korektor zaczął się rozwarstwiać, a dokładniej rozszczelnił się w którymś miejscu, bo na granicy otwarcia zaczął z niego wyciekać olej.... Trochę dziwne, szczególnie, że korekto trzymam na stojąco, skuwką do góry.
Z kolei korekto z Tarte Shape Tape zużylam do ostatniej kropelki! Genialny produkt, całkowicie rozumiem zachwyty nad nim. Korektor jest lekki, pięknie się rozprowadza i wtapia w skórę, ale przy tym ma naprawdę mocny pigment. Porówałabym do pigmentacją do tego od Catrice Liquid Camuflage (mój wieloletni ulubieniec) - ale ten z Tarte ma jeszcze mocniejsze krycie. Kolor 22 N był dla mnie idealny, mam już kolejną miniaturę tego korektora, bo jest bardzo wydajny, więc nawet w pełnowymiarowym opakowaniu nie bardzo opłaca się kupować :)
Revlon Candid podkład w nr 250 - bardzo fajny lekko kryjący podkład o naturalnym wykończeniu. Świetnie spisuje się głównie latem. To moje drugie zużyte opakowanie.
Zużyłam także 11g pudru od Golden Rose - bardzo dobrze utrwalający puder w dobrej cenie. Z chęcią kupię go kiedyś ponownie.
Żegnam się z konturówkami do ust od Pierre Rene w kolorach widocznych poniżej. Konsystencja konturówek świetna, nadają się nawet na całe usta jako pomadki. Jedyny minus to kształt opakowania - konturówki są zbyt długie i nigdzie mi nie pasowały w toaletce.
The Balm take home the bronze - rozstaję się także z bronzerem, bo jak widać trochę się już zbrylił i ciężko się go już nakłada, więc czas było się z nim rozstać, ale jakoś szczególnie nie przypadł mi do gustu ten bronzer - odcień jakiś nie taki, jakby w czerwone tony wpadał.
Butter Bronzer z kolei świetnie się u mnie sprawdził (widać po zużyciu) - kolor piękny, jasny, dał się budować, nie robił plam. Podobał mi się też zapach kosmetyku - pina colada :) jedyny minus to dość duże opakowanie, trudne do przechowywania, które jeszcze na dodatek po jakimś czasie trochę pękło i bronzer się nie domykał.
Lovely H2O błyszczyki - świetne produkty, pięknie błyszczą, mają ciekawe odcienie, dobrze nawilżają. Jedyny minus to bardzo słodki, karmelowy zapach i smak - jak na mój gust zbyt słodkie.
Tarte Maracuja Juicy Lip - miałam mieszane uczucia, co do tego kosmetyku. Z jednej strony świetny zapach kokosa, błysk nie z tej ziemi i super kolor i nawilżenie. Z drugiej strony uważa, że forma wysuwana sztyftu była koszmarnym pomysłem dla pomadki, która powinna być de facto błyszczykiem... bardzo problematyczna była aplikacja. Nie wiem jaka forma aplikacji jest w pełnowymiarowej wersji, ale w miniaturowej, ktoś kiepsko to zaprojektował ;)
To wszystko, co udało mi się zużyć w styczniu!
Komentarze
Prześlij komentarz