Witajcie,
Zapraszam na letnią edycję zużytych kosmetyków. Dzisiaj trochę ponarzekam, bo większość kosmetyków, które dzisiaj przedstawiam nie sprawdziły się u mnie specjalnie. Były też jednak kilka odkryć - perełek, które skradły moje serce.
Pielęgnacja
Lancaster serum 365 - serum fajnie napinało skórę, nawilżało -jak na małe opakowanie 10ml to produkt był całkiem wydajny
The Saem Jeju Fresh Aloe SPF 50 - dobry filtr do twarzy, dość lekki, ale jednak nie przebił ani cenowo ani jakościowo Holiki Aloe
Balea woda micelarna - zaskakująco dobra woda micelarna do zmywania makijażu - nie szczypała w oczy i dobrze zmywała (a te z poprzednich lat niestety szczypały)
Lirene brzoskwiniowe masełko do demakijażu - masełko ładnie pachniało brzoskwiniowo, niestety przekonałam się, że konsystencja masełka do demakijażu mi nie odpowiada - niby rozpuszcza się z olejek, ale zostawia mi mgłę na oczach i mam wrażenie, że osiada mi w porach - dla mnie to zbyt bogata formuła.
AA Perfect płyn micelarny do cery wrażliwej - przeciętny płyn, dość słabo zmywał makijaż oczu - dobrze, że kupiłam małe opakowanie to dość szybko zużyłam.
Baronsess maseczka ze śluzem ślimaka - fajna nawilżająca maseczka w płacie
Baleca krem do twarzy z witaminą C - krem bardzo bogaty, dla mnie trochę zbyt gęsty jak na dzień, lepiej spisał się na noc
Bielenda Marine krem SPF 50 - totalny bubel - u mnie ten filtr się niemiłosiernie rolował - a używałam w różnych kosfiguracjach
Revox Just Azelaic Acid 10% - był ok, ale lepszy według mnie był krem z kwasem azealinowym od Skinimal
Eveline Beauty & Glow serum z witaminą C - to serum u mnie się dość kleiło, nic specjalnego
La Petit Olivier kremowy żel pod prysznic z masłem kartie - żel był olbrzymi, bo aż 750ml, pięknie pachniał, ale niestety u mnie dość przesuszał, a ja nie mam w ogóle problemu z przesuszeniem skóry na ciele....
Mydlarnia Cztery Szpamki Hydrolat oczar wirginijski - niby naturalny, ale po każdym psiknięciu kaszlałam, coś mi w tym hydrolacie przeszkadzało, ale na cerę działał dobrze.
Balea masło do stóp - fajne, gęste masełko, dobrze nawilżało stopy, a zapach... przepyszny: jak nutella :D
Balea odżywka do włosów farbowanych - bardzo zwyczajna, lejąca odżywka do włosów
Balea pianka do mycia twarzy do cery suchej - genialna pianka dobrze domywająca, ale delikatna. Śmiało można ją porównać do mojej ulubionej z Ziaji - tej do cery wrażliwej w białym opakowaniu
Rituals Sakura peeling do ciała - zapach jak zawsze cudny, ale sam peeling mi wybuchł! Po otwarciu opakowania i zostawieniu w łazience (nie było jeszcze upałów) - wyciekł z pojemnika olejek i pobrudził mi pół szafki.... Sam peeling ok.
Hungry Hari szampon do włosów - owocowy zapach, delikatne oczyszczanie, włosy po nim ładnie się układały, nie podrażniał skóry głowy, nie zaostrzał ŁZS.
Eveline Egyptian Miracle - dobry gęścioszek - wazelinka, używałam głównie do stóp, ale sprawdził się też u mnie do łokci i w ekstremalnych sytuacjach zimą jako maseczka pod oczy.
Korres żel pod prysznic oliwkowy - przepięknie pachnie, lekko ziołowo, ale oliwkowo, dobrze domywa, ale nie wysusza
Korres żel pod prysznic z białą herbata - najpiękniej pachnący żel pod prysznic z tej firmy - świeży, ale nie morski, lekko kwiatowy, herbaciany.
Makijaż
L'Oreal Infallible Fresh Wear - niestety odcień kompletnie mi nie pasował, pomarańcza totalna. Sama konsystencja i podkład cudo, ale niestety nie dało się ograć tego koloru nijak
Catrice Volumizing Lipgloss - sam kolor błyszczyka świetny, ale dla mnie był przeokropnie mentolowy. Lubię miętę, ale tutaj było za mocno, bardziej właśnie mentolowo, paląco niż świeżo miętowo. Po czasie ten produkt też bardziej wysuszał niż nawilżał
Bourjois Healthy Mix puder - fajny, dobrze kryjący puder, dobry też do stosowania samodzielnie bez podkładu
Hean Glow Star błyszczyk - fajny codzienny błyszczyk w niskiej cenie. Podobał mi się bardzo kolor: brzoskwiniowy z drobinami, fajnie wyglądał szczególnie latem do makijaży. Zapach też był przyjemny, choć trochę słodki: jak przypalone pianki.
Oto wszystko, co zużyłam w lipcu!
Komentarze
Prześlij komentarz