Zużyte produkty styczeń 2018

Witajcie!

W związku z porządkami w kosmetycznych zasobach, z zużytych produktach znalazły się też takie, które oddałam, bo nie sprawdziły się u mnie.

1) Apteczka Babci Agafii, maska nawilżająca na mleku łosia
Używałam tej maseczki blisko rok, bo była bardzo wydajna. Niewielka ilość wystarczyła na pokrycie całej twarzy. W związku z tym, że moja cera jest mocno się przetłuszcza to używam jej głównie w chłodniejszych okresach w ciągu roku. Niemniej jednak maska ta bardzo dobrze nawilża i odżywia mocno przesuszoną skórę twarzy. Dodatkowo dla mnie plusem jest zapach: orzechowo-mleczny.
2) Oriflame, oliwkowy krem do rąk
Skład kremu nie jest zbyt dobry, bo parafina, dość dużo parabenów. Do codziennego użytku krem jednak jest dobry, bo szybko się wchłania, delikatnie nawilża i ładnie, bardzo delikatnie pachnie.
3) Holika Holika, żel aloesowy
Bardzo fajny żel aloesowy, zużyłam już drugie opakowanie.
4) Bomb Cosmetics, Strawberry Daiquiri lip balm
Balsam do ust obłędnie pachniał truskawką i dobrze nawilżał usta. Szkoda, że ta firma wycofała się z formuły balsamów w słoiczku, a stworzyła balsamy w sztyfcie, według mnie dużo gorsze jakościowo. Dodatkowo balsamy do ust z Bomb Cosmetics są trudno dostępne w Polsce.
5) Balsam do ust Lip Smackers Chupa Chups truskawka
Balsam do ust w formie błyszczyka w kształcie lizaka Chupa Chups. Zapach lizaka truskawkowego - przepiękny, smak lekko słodki. Jednak balsam nie robi nic na ustach i szybko znika - zdecydowanie oddałam go w lepsze mniejsze rączki ;)
6) Golden Rose, lakier do paznokci z proteinami jedwabiu, nr 227
Moja ulubione seria lakierów do paznokci z Golden Rose, a ten odcień był bardzo ładny - określiłabym go jako ciepły fiolet z domieszką różu.
7) Essence color&go lakier do paznokci, 166 mister rusty
Wyrzuciłam już lakier z Essence z kolekcji limitowanej - używałam go jakieś 2 lata, więc najwyższy czas było się z nim pożegnać. Kolor śliczny - miedziany metaliczny, bardzo wyjątkowy i niespotykany w drogerii. Szkoda więc, że było to edycja limitowana.
8) Bomb Cosmetic, fizzy cola lip scub
Przez przypadek zamiast balsamu do ust kupiłam peeling do ust i niestety nie sprawdził się u mnie. Balsam rozmazywał się, a zatopione drobinki cukru były grube i było ich dość mało. Ogólnie ten peeling to jakaś pomyłka.
9) Benefit, girl meets pearl
Producent opisuje ten produkt jako perłową bazę pod makijaż, natomiast ja używałam tej małej tubki jako płynnego rozświetlacza. Mała próbka starczyła mi prawie na 2 lata. Rozświetlacz miał odcień złota, ale był na różowej bazie i ładnie zastygał, więc nawet nieprzypudrowany długo się trzymał. Dla mnie jednaj formuła płynnego rozświetlacza jest dość problematyczna, wiec wolę jednak pudrowe produkty, mimo, że rozświetlacza dawał przepiękny efekt mokrej skóry bez widocznej perły ani bez drobin brokatu.
10) Catrice Balsam do ust
Zużyłam prawie cały balsam do ust z Catrice. Ten odcień był dołączony do jakiegoś magazynu - jednak ten akurat niezbyt mi się podobał, bo był to ciepły, żółtawy beż z dużymi srebrnymi drobinkami. Balsam nawilżał jednak bardzo dobrze, a jego odpowiednik w innym odcieniu był kiedyś moim ulubieńcem. Niestety tych balsamów Catrice już nie produkuje, a wielka szkoda. Jedynie ten odcień był nieudany.
11) Vipera róż do policzków Puzzle system, RR08 Duff
Lubię róże z tej serii od Vipery, jednak ten w odcieniu Duff nie dość, że był brązowy to jeszcze tak twardy, że nic się nie nabierało na pędzel.
12) Postanowiłam pożegnać się z dwiema konturówkami: Z Essence w odcieniu in the nude i z Catrice w odcieniu What Rose Wood Do! - obie mają śliczne kolory, ale niestety dla mnie są zbyt twarde i drapią moje wrażliwe usta.
14) Golden Rose, eyeliner w pisaku
Musiałam wyrzucić ten eyeliner, bo pisak się złamał, mimo, iż było jeszcze trochę produktu w środku. Ciężko było tym eyelinerem pomalować precyzyjną kreskę, zdecydowanie łatwiej mi to uczynić eyeliner z pędzelkiem.
15) Sleek Face Form, light
Postanowiłam po kilku latach użytkowania pożegnać się z zestawem do konturowania od Sleeka. Jak widać zużyłam sporo bronzera i różu, a zestaw towarzyszył mi w kilku podróżach. Lubiłam ten zestaw za kompaktowość, odcienie i jakość. Bronzer był dla mnie dość ciemny i musiałam uważać z jego najładaniem. Róż było mocno perłowy i złocisty, ale idealnie podkreślał opaleniznę. Rozświetlacza prawie nie używałam, bo był zbyt chłodny dla mojego typu urody i kompletnie mi nie pasował do pozostałych dwóch produktów. Dodatkowo też rozświetlacza miał drobinki brokatu, czego nie koniecznie lubię na policzkach... Wszystkich trzech produktów lubiłam też używać jako cieni do powiek. Ogólnie był to udany zestaw, ale pewnie nie wrócę do niego, bo na rynku można znaleźć wiele innych propozycji.
16) Wibo, puder ryżowy
Puder znalazł się w moich ulubieńcach 2017 roku - zużyłam do samego końca.
17) Joko, mineralny puder, transparentny
Oddałam ten puder, bo zdecydowanie u mnie się nie sprawdził. Próbowała go używać na wiele sposobów- na próżno. Puder nadaje się do cer suchych, bo nie ma matowego wykończenia. Pod oczy się nie nadaje, bo u mnie źle współgra z korektorami - robi plami i ciemnieje. Dodatkowo niby transparenty odcień robi się pomarańczowy w kontakcie z moimi różnymi podkładami. Ten puder w ogóle nie utrwala makijażu i robi plamy. Dla mnie duże NIE. Chyba nigdy żaden puder aż tak u mnie źle się nie sprawdził.
18) Ziaja, pianka do higieny intymnej kwiat lotosu
Czytałam opinie, że jest to bardzo niewydajny produkt. Nie zgodzę się z tym jednak, choć mogę zrozumieć, dlaczego niektóre osoby tak mogą pisać. Po pierwsze pianka do higieny intymnej z Ziaji ma całkiem dobry skład jak na Ziaję, ale niestety co za tym idzie jest dość droga, bo za 250ml trzeba zapłacić nieco poniżej 10zł. Po drugie zapach: trochę zbyt mocny jak na produkt do okolic intymnych. Po trzecie formuła pianki jest idealna do higieny intymnej, bo od razu mamy gotowy produkt do mycia. Co za tym idzie pianka jest delikatniejsza niż żel, więc "słabiej" myje - tak właśnie powinno się myć okolice intymne, niewielką ilością detergentu, najlepiej bardzo słabego. I to tego celu spisuje się idealnie. Jest tak, jak obiecuje producent. Ja jednak używam też płyny do higieny intymnej do domywania oleju z twarzy do demakijażu i z tym niestety ta pianka nie mogła sobie poradzić. Do celu, do którego zaleca producent pianka jest jednak idealna i wbrew pozorom dość wydajna.
19) Lomi Lomi, maska ujędrniająca ogórkowa
Kolejna zużyta maska w płachcie z Lomi Lomi - dostępna w Hebe, bardzo ładnie nawilża jak pozostałe maski z tej serii, ale nie widzę, między nimi różnicy oprócz zapachu.

To wszystko, co udało mi się zużyć od grudnia.

Komentarze

Popularne posty