Zużyte w czerwcu i lipcu 2019
Witajcie,
Sporo mi się uzbierało kosmetyków, które wyrzuciłam w ostatnich dwóch miesiącach. Porządkowałam toaletkę z koemetykami do makijażu i musiałam się pożegnać z kilkoma produkami, ze względu na to, że już było po prostu za długo u mnie, ale większość kosmetyków zużyłam do końća.
Pielęgnacyjnie
1) L'Occitane migdałowe mydło peelingujące
Raczej nie lubię mydeł peelingujących - nie widzę większego zastosowania dla tego typu produktu. To mydło zużyłam jednak z przyjemnością - pięknie pachniało serią migdałową tej marki, delikatnie peeelingowało - dla mnie do rąk jak i do twarzy. Kupić sama z siebie pewnie nie kupię ze względu a cenę, ale z przyjemnością zużyłam.
2) Barwa Ziołowa - szampon tatarakowo-chmielowy
Był to zwykły ziołowy szampon dobrze oczyszczający do włosów i skóry głowy.
3) Szampon Magiczne mumio
Ten szampon był ciekawy - kolor jak mumio - czarny. Sam szampon pachniał intensywnie geranium, bardzo delikatnie mył i nie podrażniał skóry głowy, ale trzeba było go dobrze zmyć, bo lubił obciążać włosy. Bardzo łagodził za to stany zapalne skóry głowy. Jest to szampon zdecydowanie warty polecenia, szczególnie dla wrażliwców, i tych z przesuszonymi włosami.
4) Ziaja kozie mleko, mydło do ciała
To mydło jest klasykiem - ja powracam do niego regularnie ze względu na otulający zapach, który uwielbiam. Mydło jest baaardzo wydajne, duże pojemnościowo i tanie. Czego chcieć więcej?
5) Yope, mydło do rąk - wanilia i cynamon
Skuszona tym zapachem w balsamie do ciała, kupiłam mydełko do rąk i...jest świetne! Mydło jest bardzo gęste, dobrze się pienik domywa ręce i pozostawia na nich przepiękny, otulający zapach wanilii i cynamonu. Przy tym mydło nie wysusza nadmiernie rąk. Zdecydowanie polecam.
6) L'Occitane, olejek pod prysznic z 10% masłem shea
Olejek był dobry, ale walorów zapachowych w tym produkcie jakoś szczególnie nie zauważyłam. Fakt olejek był przyjemny - zamieniał się w mleczko pod wpływem wody i przyjemnie nawilżał skórę - nie było już potrzeby balsamowania.
7) The Body Shop, truskawkowy żel pod prysznic
Zużyłam także miniaturkę żelu z The Body Shop. Konsystencja dość gęsta, mocno żelowa, bardzo wydajna - ta miniaturka 60 ml starczyła mi na dobry tydzień używania. Zapach piękny - sztucznej, soczystej truskawki - dla mnie to wspomnienie, bo miałam błyszczyk do ust za czasów studenckich polskiej marki Joanna w tubce o identycznym zapachu :) Błyszczyk był oczywiście taniutki w porównaniu do wywindowanych cen produktów z The body Shop.
8) Avon odżywka w sprayu
Odżywkę dostałam, zużyłam ale nie wrócę do nie z własnej i nieprzymuszonej woli :D Ta odżywka nie powodowała, że włosy mniej się plątały, nie powodowała wygładzenia, ale wręcz je puszyła.
9) Orgnic Shop, odżywka do włosów shea i lilia
Ta odżywka była ok. Zapach dość delikatny, na włosach dobrze się rozprowadzała, w miarę je wygładzała, ale jakoś mnie szczególnie nie zachwyciła.
10) L'Occitane migdałowy krem do rąk
Ten krem, jak widać na obrazku poniżej, zużyłam do końca - był tak genialny. To jedyny taki krem do rąk który wg ma tylko jeden minus - cenę.
Do plusów mogę zaliczyć: zapach - przepiękny migdałowy, konsystencję kremu, bogata, ale szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstewki, ale nawilża i długo utrzymuje zapach.
11) Balea, maska odżywcza na noc
Do twarzy nie zużyłam tego produktu, ale była do świetna maseczka do rak na noc. Zapach był dość delikatny, choć nie przypominał mi śliwek, o czym wspomina producent, tylko ogólnie jakiś owocowy zapach.
12) Balea migdałowy krem do rąk i paznokci
Ten krem nie przypadł mi do gustu - zapach całkiem inny niż ten z L'Occitane, z Balea przypomina sztuczny zapach olejku migdałowego do ciasta. Krem się kleił- zużyłam na noc, ale nie było to nic przyjemnego.
13) Rituals krem do ciała Te Rituals of Sakura
Z początku zapach tego kremu był dla mnie zbyt intensywny, ale po czasie bardzo mi się spodobał. Za zapach mleczka ryżowego i kwiatu wiśni - ten zapach jest świeży, ale kwiatowy i intensywny jednoczenie. Nie poznałam do tej pory takiego zapachu - a spodobał się od drugiego wejrzenia :) Próbkę 10ml zużyłam z przyjemnością do rąk i bardzo chętnie wrócę do tego produktu.
14) L'Occitane wiśniowy krem do rąk
Z kolei zapach kwiatu wiśni z tej firny już dla mnie nie był aż tak przyjemny - był ok, ale nie porywał. Sam krem do rąk był tak samo dobry jak migdałowy z tej firmy.
15) Gorvita żel aloesowy
Zużyłam już kolejne opakowanie - po dość długiej przerwie zauważyłam, że firma poprawiła skład na lepsze, choć konsystencja jest bardziej wodnista, ale i tak uważam, że jest to najlepszy i najtańszy polski żel aloesowy.
16) Bell z Biedronki - peeling do ust
Bardzo dobry peeling, mocny zdzierak o grubych drobinach zmielonych orzechów zatopione w bladoróżowym balsamie do ust o zapachu gumy balonowej. Dodatkowo jest to bardzo wydajny produkt, ja używałam jakiś rok.
17) L'Occitane balsam do ust z 10% masłem shea
Ten koszmarek znalazł się już we wpisie najlepszych i najgorszych pomadek:
Jak możecie się domyślić - zajął raczej jedną z gorszych pozycji. Nie polecam, mimo mojej miłości do marki i jakości ich produktów.
18) Zrób sobie krem - potrójny kwas hialuronowy 1,5%
Jest to bardzo dobry produkt w rozsądnej cenie - to opakowanie jest kolejnym zużytym. Gorąco polecam.
19) Zrób sobie krem - glukonolakton
Ten produkt też przewijał się u mnie wielokrotnie - idealny do maseczek, toników, ładnie rozświetla i koi skórę.
20) Cosmia - mleczko do ciała i twarzy
Ten produkt jest wprawdzie dedykowany do skóry dzieci jak delikatny natłuszczający i oczyszczający produkt. Ja niestety nie byłam go w stanie zużyć nawet do zmywania makijażu z twarzy - nie dla mnie jednak konsystencja mleczka.
21) Zrób sobie krem - kwas jabłkowy
Był to bardzo doby produkt jako dodatek do toników i maseczek, ładnie rozjaśniał twarz i delikatnie złuszczał.
22) L'Biotica, maska dotleniająca
Nie wiem, czy mnie po tej masce dotleniło, ale zdecydowanie dobrze nawilżyło skórę. Sam materiał był dość gruby i dobrze trzymał się na twarzy. Dobra maseczka.
23) Zuma żel pod oczy ze świetlikiem
Nic złego na temat tego żelu nie mogę napisać, bo nawilżał, nie podrażniał, dobrze się wchłaniał, a dodatkowo był tani. Może nawet i powoli wypiera 2 razy droższy żel z Oillan.
24) Clinique płynne mydło do twarzy do cery mieszanej i tłustej
Żel miał dla mnie niezbyt przyjemny zapach - jakiegoś leku, żelu odkażającego. Działanie było bardzo mocne - żel silnie oczyszczał twarz, więc stosowałam ten produkt wieczorem do domywania makijażu. Wystarczyła kropelka, a pienił się bardzo mocno, co sprawiło, że żel był bardzo wydajny. Nie kupiłabym jednak ponownie, wolę łagodniejsze żele do mycia twarzy.
25) Clinique nawilżający żel
Żel do twarzy był dobry, bez zapachu, bardziej jednak dla mnie był lekkim kremem niż matującym żelem. Nie wiem czy kupiłabym ponownie, wiedząc ile kosztuje pełnowymiarowy produkt.
26) Eveline, krem-żel do skórek
Ten żel w kilka minut rozmiękcza niechciane skórki wokół paznokci, co sprawia, że bardzo łatwo je usunąć. To mój tani hit, w dodatku starcza mi na około rok używania. Już mam kolejne opakowanie w użyciu.
27) Uriage woda termalna to kolejny hit szczególnie latem, bo wodę można aplikować na makijaż, pod makijaż, jako odświeżenie - genialna delikatna mgiełka wodna, której nie trzeba osuszać chusteczką.
Makijażowo
1) Bielenda Makeup Akademie, fluid witaminowy nr 1 naturalny
Ten podkład bardzo słabo kryje, jest raczej kremem koloryzującym. Ładnie dopasowuje się do cery, ale szybko się wyświeca. Na skórze wygląda bardzo zdrowo i naturalnie. Myślę, że idealnie sprawdzi się do cer suchych.
2) Bielenda Makeup fluid matujący nr 1 naturalny
Ten podkład z kolei wylądował dwukrotnie w ulubieńcach roku, więc nic więcej nie muszę pisać na temat tego podkładu. W zapasach już mam kolejne opakowanie.
3) Annabelle Minerals, podkład mineralny matujący w odcieniu golden fair
Długo zużywałam ten podkład i uważam, że jest idealny w upały, bo jest lekki, nie trzeba nakładać warstw. Wersja matująca ze wszystkich najbardziej się u mnie sprawdziła, a ten odcień jest dla mnie idealny jak jestem blada.
4) Annabelle Minerals, primer glinkowy
Był to bardzo fajny puder, który idealnie sprawdzał się jako baza pod minerały, ale też jako puder wierzchni. Niestety jest to dość drogi produkt o małej pojemności.
5) Lovely mineralny puder sypki
Ten puder był bardzo dobry. Miał ładny beżowy odcień, całkiem dobrze matowił. Miał podobny zapach do pozostałych z serii - lekko słodki, waniliowy.
6) My Secret face illuminator powder w odcieniu princess dream
Ten rozświetlacz miałam już naprawdę długo, a zużycie było niewielkie. Jest to bardzo lubiany rozświetlacz w internecie, jednak dla mnie jest po prostu zbyt jasny i wybijają się chłodne tony, mimo, iż puder wydaje się złotawy. Fakt, rozświetlacz daje ładną taflę, ale nie jest jednak moim ulubionym ze względu na odcień. Myślę, że dla bardzo jasnych karnacji jest super, dlatego jest tak lubiany.
7) Max Factor Masterpiece Tranform
Bardzo dobry tusz - fajna, nie krusząca się formuła, tusz się nie rozmazywał. Szczoteczka była dość dziwna i nie było efektu wow.
8) Essence automatyczna kredka do oczu w kolorze czarnym
Bardzo lubię kredki do oczu z Essence, bo są tanie, odpowiednio miękkie i utrzymują się na oczach cały dzień i nie rozmazują się.
9) Rimmel, magnifi eyes - podwójna kredka do oczu
Ta podwójna kredka była bardzo dobrym pomysłem. Ciemna strona sprawdzała się idealnie jako bazowy cień, raczej do makijażu wieczorowego, jasna strona bardzo ładnie rozświetlała wewnętrzne kąciki oczu. Ogólnie kredka bardzo trwała i wodoodporna :)
10) Catrice, kredka do brwi- nie pamiętam numeru, bo już chyba większość odcieniu przetestowałam. Jest to zdecydowanie moja ulubiona kredka do brwi i bardzo ekonomiczna ;)
11) Golden Rose metaliczny eyeliner
Ten eyeliner miał śliczny, lekko metaliczny, ciemno brązowy odcień - jednakże ten tusz bardzo się rozmazywał, co wyglądało wręcz koszmarnie. Z tego powodu, raczej nie wrócę do tego produktu.
12) Emilly konturówka nr 204 i Wibo nude lips
Wyrzucam te koturówki, bo są już stare, a ich i tak zostało już niewiele. Bardzo lubię obydwie marki konturówek. Emily - czyli Golden Rose, są lekko twarde i dość woskowe, ale idealnie obrysowyje się nimi usta. Z drugiej strony konturówka Wibo - zdecydowanie mięciutka jak pomadka, może jako konturówka trochę za miękka, ale idealna do pomalowania całych ust - zamiast matowej pomadki.
13) Catrice Defining blush w odcieniu 040 Think Pink
Ten róż miałam całe wieki, używałam go naprawdę dużo, ale zużycie było niewielkie, bo miał niesaowity pigment. Ten odcień dodawał świeżości cerze, szczególnie w porze wiosenno-letniej.
14) Golden Rose Velvet Matte Lipstick, nr 15
Uwielbiam pomadki z Golden Rose, szczególnie z tej serii należą do moich ulubionych. Postanowiłam się jednak pożegnać z odcieniem 15 - jaskrawą czerwienią wpadającą w pomarańcz. Ten odcień nie wyglądał korzystnie przy mojej cerze.
15) Golden Rose nawilżająca pomadka do ust, nr 116
Wyrzuciłam także pomadkę z Golden Rose z serii nawilżającej w odcieniu chłodnego różu. Sama formuła pomadki jest bardzo dobra: niesamowicie trwała, pigment wżera się w wargi, sama pomadka pachnie deliaktnie różano, ale nie ma chemicznego posmaku. Pomadkę wyrzucam, bo niestety ten odcień jest dla mnie zbyt chłodny, wręcz niebieskawy.
16) Golden Rose Matte Lipstick Cryon, nr 11
Wykończyłam pomadkę nr 11 - ciemno różaną z mojej ulubionej serii z Golden Rose - matowych pomadek w kredce. Ten odcień dla mnie był codziennym różem, ale w wersji eleganckiej, nieco ciemniejszej.
17) Maybelline, pomadka w odcieniu 245 Magic Mauve
Wyrzuciłam już ogryzek pomadki z Maybelline w przepięknym odcieniu Mauve - pomadka już zdecydowanie za długo u mnie była, więc musiałam się z nią pożegnać.
18) Revlon Ultra HD Matte lipcolor w odcieniu Embrace
Pożegnałam się także z pomadką w płynie z Revlon, bo mimo, iż nadal ładnie pachniała, to niestety, ale zaczeła się wazyć na moich ustach i brzydko zbierać w kącikach. Bardzo lubiłam tą pomadkę, bo pachniala przepięknie - ciasteczkami waniliowo-owocowymi i pięknie wyglądała latem do opalonej skóry.
19) Wet n' Wild pomadki w odcieniu Mauve outta here i Smokin' hot pink
Wyrzuciłam także dwie pomadki z Wet n' Wild, bo jak widać na zdjęciach poniżej zaczęły się już "grudkować", więc bałam się ich nałożyć na usta. Bardzo lubiłam te pomadki, bo naprawdę długo się otrzymywały, szczególnie Mauve outta here- której pigment wżerał się w usta.
20) Golden Rose lakier do paznokci o nr 244
Skończył się się lakier z Golden Rose, zresztą z serii, która chyba jest już niedostępna. Był to bardzo ładny letni- koralowy odcień
21) Golden Rose Ice color lakier do paznokci o nr 12
To kolejny lakier, który zużyłam, tym razem w odcieniu intensywnej czerwieni. Niestety formuła tego lakieru była nieco gorsza niż poprzednik powyżej.
To już wszystko :) Kto dotrwał do końca?
Komentarze
Prześlij komentarz