Zużyte w sierpniu 2019

Wtajcie,

W tym miesiącu zużyłam wielu ulubieńców zarówno makijażowych jak i pielęgnacyjnych. Jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam do poniższej lektury.

Makijaż:
1) Bourjois Healthy Mix w odcieniu 52 Vanilla
Do tego podkładu wracam regularnie, bo lubię jego zapach, konsystencję i to jak zdrowo wygląda na twarzy przy tym kryje wystarczająco na co dzień. Jedyne co to szybko się wyświeca na mocno przetłuszczającej się skórze, dlatego preferuję ten podkład raczej zimą. W nowej wersji odcień jest nieco mniej żółty niż w starczej, ale nadal bardzo ładny, ciepły odcień.
2) Becca Ever Matte Foundation
Tego podkładu nie ma już chyba w produkcji, więc specjalnie nie będę się rozpisywać - był ok, był raczej przeciętny.
3) Catrice Liquid Camuflage, nr 02 light beige
Jest to mój ulubiony korektor i zdecydowanie nie mam ochoty próbować innego, bo przede wszystkim jest skuteczny, nie uczula, ładnie wygląda, długo się utrzymuje i jest przy tym bardzo korzystny cenowo za tę jakość.
4) H&M gąbka do makijażu - moje ulubione gąbki, choć dość szybko pękają i zużywają się. Nie narzekam jednak, bo kosztują około 10zł... Poniżej żółta gąbeczka także z H&M, fioletowa zaś pochodziła z Alliexpres za około 6zł i była całkiem fajna, bardzo podobna do tej z H&M.
5) Sephora Beauty Amplifier - puder transparentny
Zużyłam próbkę pudru wygładzającego z Sephora - u mnie idealnie sprawdził się pod oczy, pięknie wygładzał, zostawiał satynowe wykończenie i "siedział" na twarzy, dając uczucie silikonowej gładkości. Podobny efekt dawał mi ulubiony swego czasu puder mineralny z Amillie Minerals. Próbka starczyła mi na dość długo - używałam go tylko pod oczy. Chętnie wrócę jeszcze do tego pudru.
6) Lovely HD Loose powder - puder HD
Zużyłam także puder HD z Lovely, ale nie był moim ulubieńcem, bo dość mocno się zbijał, ciężko było go wydobyć, był dość "mokry" i niezbyt łatwo się go rozprowadzało, bo fakt wygładzał, ale przy tym bardzo rozjaśniał. Plusem był słodziutki zapach - waniliowo-budyniowy. Nic ponad to. Raczej do niego nie wrócę.
7) Hean - spray utrwalający makijaż
Miała go bardzo długo, bo używałam na specjalne okazje - był to typowy, mocny utrwalacz, jak lakier do włosów. Dobry do używania okazjonalnie, niekoniecznie na co dzień. Niemniej jednak bardzo dobry utrwalacz do makijażu.
8) Max Factor, Masterpiece Max mascara
Tusz, jak każdy z tej firmy bardzo dobrze się u mnie sprawdza. Ta miniaturka była bardzo fajna, idealna w podróże, z klasyczną silikonową szczoteczką. Polecam.
9) NYX High Voltage Lipstick w odcieniu Flutter Kiss
Niestety musiałam się już pożegnać z jedną z moich ulubionych pomadek do ust - w pięknych odcieniu chłodnego różu, odcień idealny na co dzień, do neutralnych makijaży. Niestety także nie ma już tej serii w sprzedaży, wiec z tym większym skutkiem ją wyrzucałam.
10) Spehora Lip stain nr 01 always red
Wyrzuciłam tą mała próbkę pomadki w przepięknym odcieniu klasycznej czerwieniu, bo niestety bardzo szybko mi się popsuła - oddzielił się płyn, ale w bardzo dobrej promocji udało mi się kupić pełnowymiarowy produkt.
11) Bell Mat Liquid Lipstick w odcieniu Berlin
Pożegnałam się także ze starą pomadką z Bell - zaczęła się już rozwarstwiać, więc nie chciałam ryzykować uczulenia ust. Kolor bardzo ładny - chłodny, róż z domieszką filetu i szarości - bardzo fajny szczególnie jesienią.
12) Golder Rose Ice Color lakier do paznokci w nr 168
Niestety, ale ten lakier zużyłam prawie cały i zaraz poleciałam kupić taki sam, bo bardzo lubiłam ten odcień - stare złoto z małymi drobinkami złotego brokatu, który jednak nie powodował trudności w zmywaniu, ale sam lakier utrzymywał się naprawdę długo. (Na zdjęciu już zdjęcie nowego lakieru, bo stary zdążyłam już wyrzucić).
13) Golden Rose, Holographic lakier do paznokci nr 07
Kolejny paznokciowy ulubieniec tym razem znacznie droższy od poprzednika, ale daje za to przepiękny holograficzny efekt. Ten lakier także zużyłam praktycznie cały, mimo, iż była to naprawdę spora buteleczka. I znów kupiłam kolejny, tylko, że w innym odcieniu. Ten był grafitowy, ale dla mnie zbyt chłodny i ciemny.
Pielęgnacja:
1) L'Oreal płyn micelarny do cery wrażliwej
Wielokrotnie miałam ochotę przetestować płyn i tak zeszło mi się kilka lat. W końcu kupiłam płyn w Biedronce i przepadłam. Faktycznie płyn jest bardzo delikatny, nawet do moich, często łuszczących się i okolic oczu.
2) Sephora płyn dwufazowy do demakijażu oczu i ust.
Z kolei ten płyn niemiłosiernie piekł mnie w oczy, więc zużyć zużyłam ale też do twarzy, aby szybciej się go pozbyć. Był dość tłusty - dwufazowy, więc nadawał się nawet do wodoodpornego makijażu.
3) Vianek, tonik mgiełka do twarzy
Zmęczyłam ten tonik. Dla mnie ta formuła była zbyt bogata - po nim niby cera była ściągnięta, ale miałam wrażenie, że cera bardziej się przetłuszczała i miałam po nim wypryski. Dla mnie nie, prędzej sprawdziłby się do cery suchej.
4) Balea sprawy odżwieżający do twarzy
Ten tonik w sprayu miałam z kalendarza adwentowego i był świetny, wszędzie go ze sobą brałam, bo był mały, atomizer był świetny, sam tonik dobrze przygotowywał skórę do kremu, ale był też świetny jako mgiełka wykończeniowa do makijażu. Nawet opakowanie sobie zostawiłam do hydrolatów, bo ma świetny atomizer i często zabieram go ze sobą :)
5) Make Me Bio - woda różana
Hydrolaty i wody różane są moimi ulubionymi formami tonizowania skóry, choć wiem, że nie wszystkie mają odpowiednie ph do tonizowania. Ja używam ich jednak do odświeżania twarzy i jako mgiełki wykończeniowe. Ta konkretna woda jest jedną z moich ulubionych.
6) Holika Holika żel aloesowy
Kolejny ulubieniec pielęgnacyjny - żel aloesowy. W tej małej wersji 50ml miałam pierwszy raz i stwierdzam, że było to bardzo wygodne opakowanie, bo wychodziło akurat tyle produktu, ile potrzebowałam.
7) Purderm maski w płachcie hydrokolagenowe
To opakowanie, bez kitu - zużywałam rok. za opakowanie 25 sztuk zapłaciłam jakieś 40zł w Hebe. Bardzo ekonomiczna wersja maseczek koreańskich w płachcie, jednak trochę nudziło mi się używanie tego samego przez rok. Chętnie wrócę, ale też chętnie popróbuje innych maseczek dostępnych na rynku.
8) Cien sun, maska na tkaninie
Z marki Lidla kupiłam maskę po opalaniu z aloesem. Trochę się obawiałam coś takiego kłaść na twarz, bo tego typu produkty dość sztucznie pachną, ale skład mnie zachęcił. Muszę stwierdzić, że za 1,99zł była to bardzo dobra maseczka w płachcie i w sumie żałowałam, że nie kupiłam tego więcej. Maseczka przyjemnie chłodziła (dodatkowo - trzymałam ją w lodówce) i odświeżyła, nawilżyła skórę.
9) Fito kosmetik maseczka w płacie z czarną glinką kamczacką - bardzo ciekawa propozycja maseczki w płachcie z dodatkiem glinki. Czy oczyściła? Niekoniecznie...ale była to przyzwoita maseczka.
10) MultiBioMask - odmładzające płatki pod oczy
Płatki wprawdzie nie odjęły mi lat, pod oczami też szału nie zrobiły. Były to płatki z materiału, dość dobrze nasączone, ładnie trzymały się pod oczami, w miarę nawilżyły, ale szału nie było.

 11) Bielenda, maseczka w płachcie z kotkiem
Długo miałam ochotę, na którąś zwierzaczkową maseczkę, czekałam na promocję i trafiło mi się 1+1 gratis. Ciesze się, że nie kupiłam w cenie regularnej, bo według mnie nie warto. Maska nie oczyszcza, ale oblepia, lepkim płynem, nie nawilża też jakoś specjalnie. Ot przeciętna maska.
12) EOS balsam do ust w sztyfcie o zapachu truskawki
Z porównaniu do EOS w jajeczku, ta wersja w sztyfcie jest o niebo lepsza i o połowę tańsza... Zapach truskawki przypominał mi gumę rozpuszczalną Mamba, więc dla mnie super, bo lubię :) Działanie pomadki naprawdę bardzo dobre - porównywalne do bardzo dobrych pomadek, o dwa razy droższych. Skład także zachęcający, nie ma ani parafiny ani olejku rycynowego. Dla mnie super pomadka, ogólnie dostępna, bo kupiłam ją w Rossmannie na promocji.
13) The Body Shop, Vanilla Pumpkin krem do rąk z vanilią i dynią
Zapach tego kremu nie do końca mnie przekonywał, był dość specyficzny, dla mnie zbyt mdły. Działanie kremu było jednak na tyle dobre, że w sumie chętnie go zużyłam. Konsystencja była ciekawa, budyniowata. Krem ładnie się wchłaniał i dobrze nawilżał. Myślę, ze w przyszłości zainteresuję się kremem do rąk z tej firmy, ale o jakimś innych zapachu.
14) Eveline, Banana Care, balsam do rą mango i kokos
Ten krem, a właściwie balsam do rąk bardzo mnie rozczarował. Skład taki sobie, nawilżanie raczej średnie, ale najbardziej mnie rozczarował zapach. Pomijam, że krem nazywa się Banana, ale w składzie niby mango i kokos. Najbardziej wyczuwalny był jednak tylko sztuczny banan i kokos, czyli typowa pina colada. Przeciętny, nawet bardzo.
15) L'Occitane, migdałowy olejek pod prysznic
Ta miniaturkę miałam jeszcze z kalendarza adwentowego i w końcu ją zużyłam. Serię migdałową lubię chyba najbardziej z całej kolekcji i bardzo przyjemnie używało mi się tego olejku pod prysznicem. Po jego użyciu nie musiałam już używać kremu do ciała, skóra była przyjemnie nawilżona.
16) Yves Rocher, żel pod prysznic czerwone jabłuszko
Z serii świątecznej w końcu zużyłam żel pod prysznic o zapachu czerwonego jabłuszka. Żel był bardzo wydajny, przyjemnie pachniał.
17) Balea, krem pod prysznic o zapachu miodu
Żel pod prysznic z kalendarza adwentowego faktycznie dość mocno pachniał miodem i trochę karmelem, bardzo przyjemny, choć dość słodki zapach. Sam żel byl gęsty, ładnie się pienił.
18) Kolejny żel z Balea z kalendarza - ten pachniał pierniczkami w czekoladzie. Oj, przypominał święta.... Bardzo fajny zapach.
19) Cafe mimi, żel pod prysznic z ekstraktem z mangostanu
Żel pachniał bardzo przyjemnie - egzotycznie i owocowo. Konsystencja była raczej rzadka i mało wydajna. Opakowanie zaś sprawiało, że żel raczej wyciekał niż pozostawał na dłoniach czy gąbce... Produkt jednak nie był drogi i bardzo dobry w składzie, więc wybaczam małą wydajność.
20) Intimelle, żel do higieny intymnej z korą dębu
Jest to jeden z moich ulubionych żeli, które oprócz do celu napisanego na opakowaniu przeznaczam do mycia twarzy i sporadycznie ciała. Ten jest chyba najtańszą wersją - choć dość rzadki. Ciągle do niego wracam :)
21) Radical szampon przeciwłupieżowy
Cenowo przedstawia się dość podobnie jak słynny Head& Shoulder, ale ten pierwszy jest o niebo lepszy. Szampon z Radical jest bardzo delikatny, ale dobrze domywa skalp. Włosy po nim ładnie się układają. Sam szampon łagodzi skórę głowy.  Zdecydowanie warty wypróbowania, jeśli macie problem z łupieżem, a wolicie nie używać jakiś bardzo mocnych detergentow. Wprawdzie w składzie jest SLS, ale zaraz po nim jest mocznik.
22) Joanna odżywka do włosów miód i proteiny mleczne
Dla tej odżywki mówię duże nie! Nie przeczytałam opinii, zanim ją kupiłam... niestety. Ta odżywka jest bardzo rzadka, spływa z rąk, a jeszcze bardziej z włosów. Trzeba ją długo trzymać na włosach, żeby było jakieś minimalne działanie, ale to naprawdę bardzo minimalne. Ogólnie czy z jej użyciem czy bez nie było różnicy. Zużyłam, a było to dość duże opakowanie, ale raczej do rozrabiania z olejkami.

To wszystko, co zużyłam.

Komentarze

  1. Ta odżywka z Joanny brzmi jak odżywka w sam raz dla mnie :) Cienkie włosy powinny by.ć zachwycone!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak do cienkich włosów zdecydowanie może się sprawdzić :) ale zdecydowanie polecam ją chwilę potrzymać na włosach.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty