Co znalazłam w kalendarzach adwentowych 2020: Alverde, Rituals i Glam Shop
Witajcie,
Dzisiaj zapowiada się długi wpis ;) W tym roku otwierałam aż trzy kalendarze adwentowe w grudniu! Jeśli jesteście ciekawi, co znalazłam w kalendarzach adwentowych w tym roku to złapcie za herbatkę i zapraszam do lektury. Będzie na bogato :)
1) Rituals - to najdroższy i największy kalendarz jaki kupiłam. Przyznam, że urzekło mnie opakowanie i fakt, że postanowiłam go wykorzystać po prostu jako ozdobę świąteczną :) Kalendarz jest dodatkowo podświetlany, więc po wyjęciu kosmetyków domki ślicznie się świecą od środka.
1 - Świeczka o zapachu Savage Garden - to zapach z tamtego roku - ziołowy, taki zielony, trawiasty. Dość przyjemny, ale nie mój ulubiony.
2 - Pianka pod prysznic z serii amsterdam - o zapachu tulipana i japońskiego yuzu, zapach bardzo rześki, cytrusowy
3 - Mgiełka do ciała Rituals of Holi - lila woda i kwiat brzoskwini - cudny zapach, z chęcią kupię ten zapach w pełnowymiarowym opakowaniu.
4 - Odświeżacz powietrza z patyczkami - Rituals od Jing - lotos i jujuba - tak jujuba... zapach ma ponoć mieć działanie odprężające, a to zawsze się przyda :)
6- Kolejna świeczka, tym razem o zapachu zielonego kardamonu - bardzo przyjemny, elegancji, lekko pudrowy zapach
7- Balsam do ciała z serii karma - o bardzo wodnym, lekkim zapachu - lotos i biała herbata
8 - Z męskiej linii samurai - pianka do mycia ciała - bambus i drzewo sandałowe
9 - Mini odświeżacz powietrza w przeuroczym opakowaniu z serii Ayurveda - róża i miód
10 - Nocna maska do włosów z olejkiem arganowym i shikakai - bardzo mnie to zaciekawiło, nie miałam nic do włosów z tej marki.
11- Czarne mydło z eukaliptusem i oliwką z oliwek
12 - Rękawica do peelingu, szkoda, że tylko jedna, choć mam jeszcze z poprzedniego roku, więc akurat będę miała komplet ;)
13 - Kolejna świeczka to dzika figa - najmniej wyczuwalny zapach jak dla mnie, dość łagodny
14 - Ampułka anti - age - wprawdzie lepsze to niż pilniczek, ale trochę malutkie, jak dla mnie ;)
15 - Kolejna miniaturka, tym razem żel pod prysznic z serii karma do kompletu z balsamem do ciała
16 - Krem do ciała Ritual of Ayurveda - bardzo ładny zapach
17 - Super świeży zapach mgiełki do ciała i włosów Ritual of Karma
18 - Z serii męskiej Samurai - tym razem mini deodorant - to bardzo przydatny produkt
19 - Z serii Happy Budda, czyli pomarańcza i drzewo cedrowe - peeling do ciała
20 - Ostatnia świeczka jest o mocnym, kadzidłowym zapachu - Black Oud - zapach piękny i głęboki, ale bardzo mocny
21 - Coś ciekawego do twarzy - rozświetlające serum przeciwzmarszczkowe - bardzo chętnie wypróbuję
22 - Pianka do ciała o zapachu anturium i różowy grejpfrut - wbrew pozorom, to bardzo słodki zapach ;)
23 - W przedostatnim domku znalazłam piankę z serii Hammam - czyli z eukaliptusem
24 - W Wigilię zaś znalazłam mini perfumy o pojemności 15ml, więc całkiem całkiem o zapachu róży - dość klasyczny zapach
Podsumowując, w tym roku bardzo jestem zadowolona z zawartości, bo właściwie było niewiele powtórek w porównaniu do ubiegłego roku. Zawartość była bardzo różnorodna i ciekawa zapachowo, i produktowo. Właściwie nie było tu zbędnych zapychaczy, a większość pojemności była dość hojna. Uważam, że mimo wysokiej ceny, kalendarz był tego warty, bo kosmetyki są dobre jakościowo o sporych pojemnościach, no i opakowanie kalendarza, urocze miasteczko zimowe zostanie ze mną na pewno na dłużej.
2) Alverde - to drugi kalendarz, jaki otwierałam, zdecydowanie tańsza wersja kosmetyczna, ale bardzo ciekawa, bo kosmetyki ekologiczne, z dość dobrymi składami. Sam kalendarz jest standardowy z rozrywanymi okienkami, ale z przepiękną grafiką - obraz zimowej, świątecznie przyzdobionej kamienicy.
1 - żel pod prysznic z ekstraktem z kurkumy - przyjemny dość ciasteczkowy zapach, dobrze, że nie wyczuwam tu kurkumy, bo za nią nie przepadam...
2- 3w1 olejek do ciała i włosów z olejkiem arganowym, olejkiem słonecznikowym i olejkiem kameliowym
4 - balsam do ciała z imbirem
5 - balsam do demakijażu (mycia twarzy) z olejkiem migdałowym i aloesem
6 - siatka na warzywa
7 - 24 godzinny nawilżający krem do twarzy z olejkiem kokosowym
8- krem pod prysznic z kwiatem męczennicy/passiflory
9 - intensywny krem do rąk z masłem Shea
10 - krem pod oczy z kwasem hialuronowym o naprawdę sporej pojemności, bo aż 20ml
11 - olejek do twarzy z olejkiem migdałowym, olejem słonecznikowym, oliwą z oliwek, olejem z krokosza barwierskiego, olejem z pestek winogron, olejem z avocado, olejem rycynowym, olejem jojoba, olejem arganowym, ekstraktem z rododendrona i witaminą e - bardzo bogaty skład, zdaje się, że raczej do cery suchej.
12- myjka do twarzy
13 - balsam do ciała z olejem macadamia
14 - żel do mycia twarzy z aloesem
15 - mleczko do zmywania makijażu oczu z aloesem
16 - nawilżająca maseczka do twarzy z aloesem
17 - peeling pod prysznic z olejem jojoba
18 - krem do stóp z ekstraktem z pięty pieprzowej
19 - intensywny krem do rąk z ekstraktem z granatu
20 - krem pod prysznic z olejkiem kokosowym
21 - fluid do ciała z olejkiem cytrynowym
22 - soft krem - coś jak gęsty krem nivea z aloesem
23 - sprawy antybakteryjny z olejkiem pomarańczowym - o jak to pięknie pachnie pomarańczami, tak świątecznie i przy okazji odkaża ręce. Bardzo fajny produkt!
24 - naturalna świeczka z wosku pszczelego do samodzielnego złożenia.
Podsumowując, kalendarz z Alverde jest fanatyczny. Uważam, że bardzo się opłaca, szczególnie jeśli możecie go kupić stacjonarnie w drogerii DM. Widać, że marka śledzi trendy, bo zamiast zapychaczy pt. pilniczek czy gumka do włosów, znaleźliśmy worki na warzywa zamiast (nowy trend - użycie wielokrotnego użytku worków zamiast foliówek) oraz myjkę do twarzy zamiast używania wacików. Do tego są też produkty dedykowane do użycia z myjką jak chociaż balsam do mycia twarzy, mleczko do zmywania makijażu czy żel. Marka pomyślała także o bieżących problemach związanych z wirusem, wiec znalazł się też bardzo przydatny produkt do odkażania rąk o świątecznym, przyjemnych zapachu. Dla wszystkich fanek świeczek - tu możemy znaleźć ekologiczną alternatywę. W kalendarzu znajdziemy bardzo różnorodne kosmetyki do pielęgnacji ciała i twarzy z naturalnymi olejkami i ekstraktami. Uważam, że to był bardzo udany zakup.
3) Glam Shop - ostatni kalendarz, na jaki się zdecydowałam. Wahałam się bardzo, bo niby mam dużo kosmetyków do makijażu, ale kusił kusił....Dawno nic nie kupowałam z Glam Shop i byłam bardzo ciekawa jakości tych kosmetyków. Zdecydowałam się na niego na wyprzedaży Black Friday i dotarł do mnie jakoś 4 grudnia, ale to nie problem, bo od razu mogłam otworzyć cztery pudełeczka :)
Kalendarz otwiera się jak książkę, w środku kryje 24 pudełeczka, niektóre naprawdę bardzo duże.
1 - w pierwszym okienku znalazłam śliczną czerwoną brokatową kosmetyczkę z logo sklepu oraz aż 7 pędzli do makijażu, 3 do makijażu twarzy, 4 do makijażu oczu. Wow - byłam w szoku i wykonania i ilości produktów w jednym okienku.
2 - tutaj znalazłam cień do powiek o nazwie Cynamonka - matowy średni, neutralny brąz
3 - kolejne pudełko skrywało podwójny cień do brwi o neutralnej tonacji -bardzo fajny produkt!
4 - czyścik do pędzli na sucho - bardzo fajny produkt do szybkiego oczyszczania pędzli, szczególnie do oczu.
5 - cudny cień do powiek o nazwie Dekoracyjny - metaliczny szampański odcień
6 - na Mikołaja znalazłam piękną brokatową paletkę na cienie do powiek
7 - kolejny cień, tym razem o nazwie Rozalka - matowy cukierkowy róż
8 - cień turbo pigment o nazwie Pstryk - o morelowej bazie, mieniący się na niebiesko - fioletowo - różowo - cudny!
9 - gąbeczka do makijażu - jestem jej bardzo ciekawa
10 - kolejny cień, tym razem matowy rudy o nazwie Lisi
11 - to mydełko do mycia pędzli o gąbek - już w użyciu i spisuje się świetnie, domywa szczególnie podkład z gąbek lepiej niż niejedno mydło. Bardzo ułatwia mycie pędzli.
12 - cień o nazwie Cyganka, typowe żółte złoto
13 - była szczęśliwa, bo znalazłam aż dwie kredki, jedna do oczu brązowa metaliczna o nazwie glam brąz i konturówka do ust z temperówką o nazwie glam róż
14 - kępki do rzęs - ja używam takich produktów rzadko, ale cieszę się, że kępki a nie całe rzęsy, bo kępek może i użyję.
15 - cień neutralny matowy brąz na załamanie powieki o nazwie Nienudny
16 - pusta kasetka na puder
17 - cień duochrom o nazwie Blanka - różowa baza ze złotym blaskiem
18 - cień podstawowy, matowy beż o różowej nucie o nazwie Szkolny
19 - to jakiś totalny szał - błyszczyk wysadzany cyrkoniami! Blichtr i przepych :D Sam błyszczyk jest bezbarwny z drobinami odbijającymi się w zależności od światła na złoto lub różowo.
20 - to kolejny piękny cień metaliczny - turbo pigment - o nazwie Różowa burza - różowa baza, ale odbija na srebrno, fioletowo
21 - ciemny, chłodny brąz w macie - o nazwie Zacny brąz
22 - to puder niewidoczny, czyli transparentny puder do twarzy - idealny do puderniczki z okienka 16-tego
23 - przedostatnie pudełko dopełniło paletkę cieniem o nazwie Nalewka - perła ciemnobrązowa
24 - w ostatnim pudełku znalazłam paletkę do konturowania twarzy: bronzer, róż i rozświetlacz - co za sztos!
Podsumowując, cieszę się, że jednak zdecydowałam się na ten kalendarz. Jak dziecko czekałam każdego dnia, co znajdę w okienku, mimo, iż wcześniej wiedziałam co mniej więcej będzie... Nie spodziewałam się jednak aż tak ciekawych produktów, aż tak ciekawych kolorów i tak dobrej jakości.... Kalendarz był zdecydowanie warty zakupu i za rok z chęcią kupię taki kalendarz. Z tego kalendarza można praktycznie wykonać pełen makijaż - więc spodziewajcie się wkrótce testów!
Kto dotrwał do końca?
Komentarze
Prześlij komentarz