Zużyte w styczniu 2025
Witajcie,
Zapraszam dzisiaj na pierwsze zużyte kosmetyki w tym roku
Makijaż
Maybelline Sky High - tusz jest świetny, pięknie rozdziela, wydłuża, podkręca rzęsy, długo się utrzymuje i nie rozmazuje, jednakże odkryłam, że ten tusz w wersji wodoodpornej sprawdza się u mnie o niebo lepiej.
Hean kredka do brwi - nie wiem już nawet ile opakowań tego kosmetyku zużyłam - wydajny, świetnie podkreśla brwi.
Rare Beauty barwiący olejek do ust - niestety u mnie się nie sprawdził kompletnie. Kosmetyk uczulił mnie i wylądował w koszu, a szkoda, bo pokładałam w nim nadzieje
Catrice Shine Bomb lakier do ust - produkt podobny do słynnej pomadki z Maybelline Vinyl Ink - niby błyszczyk, ale zastyga i zamienia się w gumę, ale nie zastyga na amen. Pomadka jest fajna, dobrze się utrzymuje, ale jej wadą jest dość chemiczny zapach, który mi przeszkadza.
Eveline Choco nr 01 - skończyłam błyszczyk czekoladowy w odcieniu jasnego różu - przepięknie pachnie, ślicznie wygląda i dobrze nawilża usta.
Essence lawendowa mgiełka wykończeniowa do twarzy - dobrze utrwalała. Była to edycja limitowana.
Pielęgnacja
Zużyłam sporo maseczek, m. in. z marki Baroness - są to świetne i tanie maseczki, dobrze nawilżone płachty, świetnie nawilżają twarz.
Maseczki japońskie Saborino trochę mniej się u nie sprawdziły, bo trochę za bardzo chłodziły (zawierają mentol, który może podrażniać skórę twarzy). Nie podobało mi się też, że były źle wykrojone, bardzo wąskie, jak na dziecięce pociągłe twarze....
Catch a Tiger - żel punktowy na wypryski - delikatny żel na mniejsze wypryski, był ok
Zużyłam ostatni z tria ser z Sephory - ten był 3% enzymy, na ciemne plamy i przebarwienia. To serum było najsłabsze, nie zauważyłam jakiegoś wielkiego rozjaśnienia plam. Konsystencja dość gęsta, żelowa, ale dobrze się wchłaniała
Tocobo SPF 50 do twarzy - lekki spf, ale trochę jednak czuć go było na twarzy. Plusem było fajne opakowanie do podróży, na twarzy też był ok, jednak dużo lepiej sprawdza się u mnie jednak Holika Holika Aloe - jak do tej pory Holika wygrywa.
Catrice Winnie the Pooh - niestety wykończyłam olejek do ust - raczej słabo nawilżał, ale miał cudne opakowanie z Kubusiem Puchatkiem i fajnie miodowo pachniał
Dr Duda Biosiarczkowa Mgiełka do twarzy - świetna, nawilżająca mgiełka, łagodziła stany zapalne i koiła skórę
Tealogy krem do twarzy z ekstraktem z brzoskwini i herbaty - fajny lekki, nawilżający kremik, z chęcią zużyłam
Byoma SPF 30 - niestety ten krem to dla mnie bubel - rolował się niemiłosiernie na twarzy, a testowałam w różnych konfiguracjach, z kremem, bez kremu pod spód
L'Occitane krem do mycia ciała - przyjemny krem, dobrze nawilżający
Neutrogena Hydro Boost lekki żel krem do ciała - balsamik faktycznie lekki, ale latem trochę się kleił, lepiej sprawdzał się w chłodniejsze dni
Balesa Balsam do ciała o zapachu lawendy - fajny balsam, akurat zużyłam do rąk
L'Occitane krem do ciała z 25% masłem shea - trochę bardziej tłusty, ale pięknie pachniał i natłuszczał - również małe opakowanie, więc zużyłam do rąk
Ziaja kozie mleko kremowy żel pod prysznic - uwielbiam ten zapach i działanie, regularnie wracam do tego żelu, bo nie dość, że pięknie pachnie to dobrze myje i nawilża
Biovax szampon prebiotyczny nawilżający - szampon był ok, faktycznie nie wysusza skóry głowy
Green Pharmacy szampon do włosów z łopianem - świetny, dobrze oczyszczający, ale nie podrażniający szampon, ciągle do niego wracam
Anwen odżywka bez spłukiwania o zapachu gruszki - fajny kosmetyk, ale trzeba z nim uważać, aby nie przesadzić, zapach piękny
Eveline peeling enzymatyczny do skóry głowy - kosmetyk fajnie oczyszczał, ale nie przesuszał i nie podrażniał
To wszystko, co udało mi się zużyć!
Komentarze
Prześlij komentarz