Zużyte #6 czerwiec 2017

Witajcie,
W tym miesiącu "dobiłam" wyjątkowo dużo kosmetyków kolorowych, co mnie cieszy, bo to znaczy, że nie tylko kupuję kosmetyki do makijażu, ale je zużywam. Pielęgnacyjnie bez szału, zużyłam zaledwie kilka podstawowych kosmetyków.

1) Marion maska w płachcie głęboko oczyszczająca
Płachta była dobrze wykrojona, ale dość słabo nawilżona. Niestety zapach był dość chemiczny, a sama maseczka właściwie ani nie oczyściła, ani jakoś specjalnie nie nawilżyła. Efekt mnie nie zachwycił.
2) Marion maseczka do twarzy mango
Tym razem wypróbowałam maseczkę w kremie tej samej marki, co powyżej. No niestety i tym razem maseczka nie trafiła w moje gusta. Zapach mocno chemiczny, w ogólne nie przypominający mango. Działanie także nikłe. Jakkolwiek lubię produkty firmy Marion, ale raczej te do włosów niż te do twarzy.
3) LomiLomi, maseczka rozjaśniająca - winogrono
Zużyłam już kilka maseczek tej firmy i ta była tak samo dobra jak poprzednie. Wszystkie te maseczki mają właściwie podobne działanie - mocno nawilżają. Zapach tej maseczki trochę mnie rozczarował, bo owszem, maseczka pachniała winogronem, ale takim sztucznym, trochę chemicznym. Coś nie miałam ostatnio szczęścia do zapachów maseczek do twarzy.
4) Imperial Leather, mango i papaya
Bardzo fajny żel pod prysznic - jeszcze z zapasów z Anglii. Formuła lekkiej, rzadkiej galaretki, zapach owocowy, egzotyczny. Oczyszczał, pachniał ładnie, był tani. Czego chcieć więcej. Szkoda, że w Polsce nie można go kupić.
5) Burt's Bees, miodowa pomadka do ust
Najlepsza pomadka do ust. Zdecydowanie warta swojej ceny. Idealnie nawilża, jest też bardzo wydajna. Trochę się trzeba natrudzić, żeby ją kupić w Polsce, bo stacjonarnie nigdzie jej nie widziałam.
6) Cosmoveda, woda różana
Woda jak woda, bez zbędnych dodatków, bardzo dobra, łagodna.
7)Dr. Duda, Buski krem siarczkowy
Krem pachniał pięknie różano, miał konsystencję żelową, ale niestety pochodna parafiny w składzie zrobiła swoje. Stan cery się zdecydowanie pogorszył przy dłuższym używaniu, dlatego krem wykorzystałam do pielęgnacji stóp. Po nałożeniu krem się wprawdzie wchłaniał, ale zostawiał lepką warstwę, idealną bazę pod makijaż. Właściwie nawet nie wiem komu ten krem by podpasował, bo zbyt lekki dla cer suchych, no chyba, że latem.
8) Golden Rose, Matte Lipstick Cryon, nr10
Zużyłam do samego końca. Bardzo fajna pomadka matowa, niezastygająca, ale długi się utrzymuje. Kolor idealny na co dzień.
9) Catrice, balsam do ust w kredce
Niestety wszystkie napisy się pozmywały, a pomadki już nie widziałam w szafach Catrice. Szkoda, bo było to połączenie bardzo dobrego balsamu do ust z delikatnym różowym kolorem i błyszczącym wykończeniem. Pomadka-balsam utrzymywała się wyjątkowo długo, jak na tego typu produkt.
10)  P2 Full Shine Lipstick, 080 tell me a tale
Wykończyłam też trzecią pomadkę kolorową, tym razem moją ulubioną. Była już wielokrotnie wspominana na moim blogu:
http://buniaworld.blogspot.com/2015/12/ulubiency-2015-roku-cz2-makijaz.html
11) Catrice, kredka do brwi 020 Date with Ash-ton
Moja ulubiona kredka, choć może niekoniecznie ulubiony kolor, wolę nieco ciemniejszą z tej serii. Sama formuła jednak świetna, bo dość twarda i nie rozmazuje się w ciągu dnia, a cena bardzo niska.
12) Catrice, liquid camouflage, nr020
Kolejny produkt Catrice, tym razem bardzo dobrze kryjący, ale lekki i zastygający korektor. Dla mnie idealny zimą pod oczy. To moje drugie zużyte opakowanie. Z pewnością do niego wrócę.
13) Bell Hypoallergenic, paleta kamuflaży
Tej palety niestety nie polubiłam, bo mimo naprawdę ładnych kolorów, konsystencja jest tłusta, a na twarzy po przypudrowaniu waży się lub ciastkuje. Nakładałam na różne sposoby i efekt była taki sam. Kupiłam tą paletkę już chwilę temu na promocji w Rossmannie, więc bez żalu ją wyrzucam.
14) Freedom Makeup, Pro Lipstick Now 120 True Power
Pomadkę postanowiłam podać dalej. Mimo, iż konsystencja jest bardzo przyjemna, bo masełkowata i nawilżająca, a pomadka jest bez zapachu i ma piękny kolor nasyconego koloru bordowego, to niestety, ale na utach pomadka bardzo się rozmazuje, nie ma więc mowy o jej noszeniu bez konturówki. Postanowiłam się jej pozbyć, bo takiego koloru nie lubię na swoich ustach, a już na pewno nie w tej formule.
15) Inglot, Eye Shadow Keeper
Niestety pożegnałam się także z całkiem nową bazą pod cienie, która faktycznie świetnie je utrzymuje, ale mnie uczula.... Tak baza jest całkiem kosztowna, więc tym większe było moje zaskoczenie, kiedy po nałożeniu bazy powieki mnie swędziały, a po zmyciu miałam dziwne suche placki i bruzdy z drobnymi pęcherzykami na powiekach.
16) Lakiery do paznokci
Rozstałam się także z kilkoma lakierami do paznokci, bo były już u mnie kilka lat i najwyższy czas się z nimi pożegnać, bo są tak gęste, że ciężko się rozprowadza je na paznokciach i długo schną.
Do kosza trafiły bardzo dobre lakiery, od lewej na zdjęciu:
-Sally Hansen Xtreme Werar w odcieniu 420 Pacific Blue - przepiękny odcień ciemnego niebieskiego
-Miss Sporty French Manicure - nr 14 - piękny odcień baby blue
-Rival de Loop  #25 Gold rush - unikatowy odcień oliwkowego złota, niestety lakier dostępny tylko w Rossmannach w Niemczech :(
-Revlon Parfumerie Wintermint - lakier o zapachu mięty i w przepięknym miętowym kolorze z drobinkami brokatu w kolorze mięty oraz drobnym złotym pyłkiem. Była to seria limitowana chyba, bo już nigdzie nie widziałam tej serii, a szkoda, bo kolor był wyjątkowy, trochę upierdliwe zmywanie tych drobinek brokatu.
-Essie Boom boom room - jaskrawy odcień różu jak dla Barbie, choć bardzo ładnie wyglądał latem na paznokciach u stóp. Niestety już też na tyle zgęstniał, że postanowiłam się z nim pożegnać.
17) Kobo, puder do konturowania nr311 Nubian Desert
To był zakup jeszcze sprzed dwóch lat - wprawdzie nie zużyłam do końca, ale opakowanie już się nie zamykało, a produkt dosyć wysechł z tego powodu. Do produktu raczej nie wrócę, ale podkreślam, że nie jest to zły produkt. Konsystencja była w porządku, puder był mocno napigmentowany. Do mojej karnacji ten odcień był zbyt chłodny, więc musiałam uważać przy nakładaniu, bo nieco zbyt większa ilość robiła brudny efekt na mojej twarzy.
18) Lovely, Gold hihlighter
Jeden z moich ulubionych rozświetlaczy niestety mocno mi się pokruszył i rozsypał po całej podłodze. Zdążyłam jednak zrobić spore denko, więc wiele produktu nie straciłam na moje szczęście. Z chęcią kiedyś do niego wrócę.
19) Bielenda, Make-up Akademie, liftingujący fluid nawilżający
Bardzo dobry podkład, szczególnie zimą, nawet dla cery przetłuszczającej się, jaką mam ja. Wiosną trochę gorzej się spisywał, ale z przyjemnością zużyłam do końca. Podkład był w moich ulubieńcach roku:
http://buniaworld.blogspot.com/2016/12/makijazowi-ulubiency-2016-roku.html
Wpis o teście podkładu:
http://buniaworld.blogspot.com/2016/11/test-podkadu-bielenda-make-up-academie.html


Sporo się uzbierało, prawda?

Komentarze

Popularne posty